To była dobra robota panowie strażacy

fot. Archiwum
- Gdyby nie ofiarność strażaków, straty podczas majowej powodzi byłyby dużo większe - podkreślają mieszkańcy zalanych miejscowości na Opolszczyźnie. - Robiliśmy jedynie to, co do nas należało - odpowiadają skromnie druhowie.

Bierawa, 18 maja, wczesne godziny poranne. Woda wdziera się już do gospodarstwa Tomasza Plucika przy ul. Kościelnej. Pobliska ulica Sienkiewicza zamienia się w rwący potok. Mieszkańcy kilku okolicznych domów wypatrują motorówek, które za chwilę przypłyną po nich.

- Wchodźcie, nie ma już na co dłużej czekać! - strażacy namawiają przerażonych ludzi do wejścia na podkład łodzi.
Ratownicy, którzy nie biorą akurat udziału w ewakuacji, są już przy moście na rzece Bierawce, która przepływa przez Bierawę. Mają ze sobą worki i piasek.

- Będziemy je ustawiać z tej strony mostu, pod którą wpływa rzeka. Musimy go obciążyć, żeby woda nie uniosła konstrukji do góry - tłumaczą druhowie. Ich praca nie pójdzie na marne. Zabezpieczona przeprawa wytrzyma napór wody i nie ulegnie uszkodzeniu. Gdyby nie sprawna akcja, mogłoby jednak dojść do katastrofy.

Stare Koźle, godz. 10.00. Na miejscu jest kilku strażaków i jedna nyska. Woda płynie przez wieś, a okoliczne pola przypominają jezioro. Strażacy doglądają, czy któremuś z mieszkańców nie jest potrzebna pomoc. Gdy ktoś o nią prosi, pomagają mu w zabezpieczeniu sprzętu rolniczego, zwierzęt, mebli domowych.

Stawiamy zaporę
Po południu gmina Bierawa i Cisek są już pod wodą. Teraz rozpoczyna się walka o Koźle. Jej stawka jest bardzo wysoka. Zalany może zostać szpital, domy i kamienice na kozielskiej starówce. Główny front tej walki to ulica Raciborska. Strażacy ustawiają tutaj tzw. szandor, czyli metalową zasuwę, która ma załatać dziurę w wale. Dzięki temu woda być może nie wleje się do miasta.

Jednak żywioł nie daje za wygraną. - Woda zaczyna się wlewać do Koźla przez studzienki kanalizacyjne - alarmują mieszkańcy. Na co dzień studzienki odprowadzają nadmiar wody do Odry. Tym razem jest odwrotnie, to rzeka wdziera się nimi na osiedle. Strażacy wraz z mieszkańcami wsypują piasek do worków, które przed chwilą ktoś przywiózł na miejsce. Wypełnione kruszywem, układane są na studzienkach kanalizacyjnych. Tony pisaku zatrzymują wylewającą się na ulice wodę.

(fot. fot. Archiwum)

Około 18.00 okazuje się, że w domu w Kobylicach, niedaleko kozielskiego wału, jedna rodzina oczekuje na ewakuację. Płynie tam motorówka Oddziału Ratownictwa Wodnego Ochotniczej Straży Pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu. Chwilę później ludzie są już bezpieczni na lądzie.

Będziemy walczyć, ile starczy nam sił
Nadchodzi najbardziej dramatyczny moment tego dnia. Wszystko wskazuje na to, że szandor na ul. Głubczyckiej wytrzyma, ale woda zaczyna się wdzierać do Koźla przez inną dziurę w wale, tym razem na ulicy Głubczyckiej. Jest tam już około setki ratowników.

Są tu ludzie z pobliskich jednostek ochotniczych i zawodowi strażacy. Żeby woda nie przelała się przez ul. Głubczycką, trzeba zbudować na niej nowy wał! Strażacy są potwornie zmęczeni. Nie szczędzą jednak resztek swoich sił i układają w błyskawicznym tempie zaporę z worków. - Będziemy walczyć tak długo, jak starczy nam sił - zapewnia kpt. Andrzej Jędrzejczyk z Komendy Powiatowej PSP w Kędzierzynie-Koźlu.

Jeden ze strażaków, który dowodzi akcją, stoi w wodzie po pas. Dyryguje kolegami i sprawdza, czy worki są równiutko układane. Taka precyzja jest potrzebna, by woda nie znalazła jakiejś szczeliny. Jest już przed północą, gdy na miejsce akcji przychodzi grupka młodzieży - w tym kilka dziewczyn. Chwilę wcześniej usłyszeli w lokalnym Radiu Park, że trwa heroiczna walka z żywiołem. Chcą pomóc, zaczynąją sami ładować piasek do worków.

Nikt nie myśli o chwale
- Przeniosłem ich kilka i już jestem zmęczony. A oni przerzucają je już od kilku godzin bez przerwy. Wielki szacunek dla tych ludzi - mówił z podziwem o strażakach Aleksander Zimoch z Kędzierzyna-Koźla. Kilka tygodni później przedstawiciele jednostek, które brały udział w akcji, usłyszą od Wiesława Fafary, prezydenta Kędzierzyna-Koźla, słowa uznania i podziękowania. - Wykonaliście kawał dobrej roboty - powie Wiesław Fąfara, który zaprosi bohaterów do magistratu.

Ale teraz nikt nie myśli o chwale, tylko walczy o obronę zagrożonego miasta. - Szybciej panowie, szybciej. Worki, więcej worków! - krzyczy jeden z druhów. Środa, 19 maja, dochodzi wieczór. Zapora jest już praktycznie ukończona. Część Koźla, w tym niemal całe osiedle Zachód, jest zalana, ale straty mogłyby być dużo większe, gdyby nie szybka budowa nowego wału na ul. Głubczyckiej. Woda zaczyna powoli opadać. Ludzie na ulicach spontanicznie dziękują strażakom za wykonaną robotę. - Robiliśmy tylko to, co do nas należało - odpowiadają ci ostatni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska