Tomasz Kowalski: Mocno zbliżyłem się do światowej czołówki

Redakcja
Tomasz Kowalski
Tomasz Kowalski
Rozmowa z Tomaszem Kowalskim, wicemistrzem Europy, olimpijczykiem, reprezentantem KJ AZS Opole.

Podczas niedawnych mistrzostw Starego Kontynentu w Czelabińsku podopieczny Edwarda Faciejewa powtórzył sukces sprzed trzech lat i znów stanął na drugim stopniu podium. Przegrał tylko z Rosjaninem Alimem Gadanovem, który od 1 maja otwiera światową listę rankingową w kategorii do 66 kg.

- Kiedy dobierze się pan do skóry Gadanovowi?
- Niestety, a może i stety, już mogę nie mieć takiej okazji. Najprawdopodobniej został mi ostatni turniej w kategorii do 66 kg podczas igrzysk olimpijskich w Londynie, a potem zmieniam kategorią na wyższą. Na igrzyska Gadanov prawdopodobnie się nie wybiera i nie wiem, czy w ogóle jeszcze będzie trenował. On jest trochę niższym zawodnikiem i jeżeli zostanie w sporcie, to raczej nie będzie zmieniał kategorii wagowej i być może nie uda mi się wziąć na nim odwetu.

- Szkoda, bo w metryczce zostaną 4 porażki w 4 walkach.
- Mam jeszcze gorszą statystykę z Ukraińcem Sierhiyem Drebotem i nie chciałbym dostawać kolejnej szansy na próbę poprawienia tego wyniku, bo zamiast obecnego 0-6, może być 0-7. Chyba każdy dżudoka ma jakiegoś przeciwnika, z którym nie może sobie poradzić. Jest jeszcze pewien Francuz, z którym nasza trójka kadrowa łącznie ma chyba bilans 0-10. Są przeciwnicy, z którymi ciężko się bije.

- Wracając do Gadanova, to dystans między wami bardzo się skrócił. W Czelabińsku przegrał pan finał dopiero w dogrywce, będąc w regulaminowym czasie zawodnikiem aktywniejszym. Miało się wrażenie, że już witał się pan z gąską...
- Aż tak bym tego nie ujął. Jednak biliśmy się na jego terenie, przy dużym dopingu i gdyby doszło do wskazania sędziowskiego, to arbitrzy chyba pokazaliby na Gadanova. Faktycznie z dotychczasowych pojedynków byłem najbliższej sukcesu, ale zabrakło przypieczętowania, czyli posadzenia go na macie na punkty.

- Postęp jest jednak wyraźny i co ważne, Rosjanin nie jest anonimowym zawodnikiem.
- To aktualnie numerem jeden na świecie, więc porażka po dobrej walce ujmy nie przynosi.

- I pokazuje, że Kowalski bardzo mocno zbliżył się do światowej czołówki?
- Zdecydowanie tak. Widzę to po swoich walkach, nie tylko z Gadanovem, ale całą resztą zawodników z czołówki. W Czelabińsku pokonałem Roka Draksica i Davida Larose'a. To zawodnicy z pierwszej ósemki światowego rankingu, którzy w Londynie będą się bili o medale. Myślę, że skoro jakoś sobie z nimi mogę poradzić, to jest też jakaś szansa powalczyć o coś na igrzyskach.

- Codziennie rano i wieczorem myśli pan o Londynie?
- Po mistrzostwach Europy starałem się trochę odpocząć i jak najbardziej oddalić od siebie myśli o igrzyskach. Jednak ciągle jest poczucie, że czas ucieka. Od poniedziałku zaczęliśmy już normalny trening, mający jak najlepiej przygotować nas do igrzysk.

- Jak będą wyglądać te przygotowania? Planuje pan zrealizować podobny program jak przed udanymi mistrzostwami Europy i wyjechać na kilka tygodni do Japonii?
- Pierwszy miesiąc spędzimy nad morzem w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie. Poświęcimy ten czas na trening motoryczny, trochę wytrzymałości i siły. Czerwiec chcemy spędzić w Japonii, gdzie będziemy pracować nad techniką i taktyką. Po powrocie spróbujemy wyjechać na jakiś tygodniowy camp w Europie i potem już igrzyska.

- Zdrowie pozwala na ten wysiłek?
- W trakcie mistrzostw Europy broniąc się upadłem i uszkodziłem odcinek szyjny kręgosłupa. Mam też kłopoty z mięśniami skośnymi brzucha. Mam nadzieję, że podczas fizjoterapii wszystko zostanie zażegnane. Oprócz tego przed mistrzostwami miałem obawy o operowany bark. Na szczęście nic się nie stało i wszystko jest na najlepszej drodze, by ten uraz zupełnie wyleczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska