Trwa kontrola subwencji oświatowych. Opolskie powiaty mogą stracić miliony

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Na jednego podopiecznego młodzieżowego ośrodka wychowawczego, państwo przekazuje aż 55 tysięcy złotych rocznie subwencji.
Na jednego podopiecznego młodzieżowego ośrodka wychowawczego, państwo przekazuje aż 55 tysięcy złotych rocznie subwencji. freeimages.com
Urząd Kontroli Skarbowej sprawdza, czy starostwa prawidłowo podawały liczbę osób w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych.

Młodzieżowe ośrodki wychowawcze to placówki dla młodzieży niedostosowanej społecznie, która wymaga specjalnej organizacji nauki. Państwo przekazuje na ich działalność subwencje sięgające aż 55 tysięcy złotych na podopiecznego rocznie (czyli 10 razy więcej niż na ucznia w zwykłej szkole), ale pieniądze te trafiają do MOW-ów za pośrednictwem powiatów. I właśnie starostwa w całym kraju są od wielu miesięcy kontrolowane pod kątem prawidłowego wydawania subwencji. Kontrole kończą się zwykle decyzjami o zwrocie pieniędzy, bowiem od 2-3 lat MEN inaczej interpretuje przepisy.

- Wszystko rozbija się o kwestię, czy pieniądze należą się od momentu skierowania ucznia do ośrodka, czy tylko za te dni, kiedy faktycznie w nim przebywał - mówi Andrzej Michta, starosta namysłowski.

Tymczasem wiadomo, że młodzież trafia do ośrodków ze znacznym opóźnieniem, a potem często z nich ucieka. Do 2013 roku samorządy postępowały zgodnie z interpretacją ministerstwa, które pozwalało pobierać subwencję za skierowanego już ucznia. Tak podpowiadała też logika, bo ośrodki musiały być gotowe na jego przyjęcie. Potem interpretacja przepisów zmieniła się, ale kontrolerzy z UKS-ów każą samorządom zwracać pieniądze także za wcześniejsze lata.

- Mogą nas kontrolować za pięć lat wstecz i tak robią - dodaje starosta Michta. - Już musieliśmy zwrócić 430 tys. zł, a szykują się kolejne decyzje rzędu milionów złotych.
Powiat namysłowski zapłacił pierwszą ratę, ale oprotestował decyzję i czeka na rozprawę w sądzie administracyjnym.

Podobny problem ma powiat oleski.

- Liczymy się z koniecznością zwrotu ponad miliona złotych - mówi wicestarosta Roland Fabianek. - Problem w tym, że to my rejestrujemy uczniów i wykazujemy ich w systemie informacji oświatowej, a mamy ograniczone możliwości ciągłego kontrolowania placówki, która jest niepubliczna.

Teraz, znając interpretację, powiaty nie ryzykują i wykazują tylko obecnych w MOW-ach uczniów, a potem składają korekty sprawozdań. Co oznacza straty, bo nie zawsze subwencja jest wyrównywana w pełnej wysokości. Niezależnie od tego starostowie będą występowali do ośrodków o zwrot pieniędzy.

- To pieniądze publiczne i mamy taki obowiązek - mówią, ale przyznają: - Procedura nie jest prosta, a stowarzyszenia wynajmują kancelarie prawne i łatwo tych kwot nie odzyskamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska