Tutaj czas dawno się zatrzymał

Michał Wandrasz <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> Maciej T. Nowak <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a>
Takich starych jednośladów w skansenie pani Franciszki jest więcej.
Takich starych jednośladów w skansenie pani Franciszki jest więcej.
Eksponatów, które pani Franciszka Drozd ma w swoim ogrodzie, mogłoby jej pozazdrościć każde muzeum.

Drewniane narzędzia rolnicze, stare rowery, tysiące naczyń i zabawek, przedwojenna młockarnia, a nawet szkolna salka z lat 1945-1960. Łatwiej byłoby wymienić rzeczy, których u pani Franciszki nie ma, niż te, które zgromadziła.
W szkolnej salce stoją drewniane ławki, na nich kałamarze z atramentem i wieczne pióra. Każdy odwiedzający może się przekonać, że tym naprawdę dało się pisać. Wśród mnóstwa starych zeszytów, książek i plansz jest nawet pożółkła ściąga.

- Zbieraliśmy to wszystko z mężem przez ponad 30 lat - wspomina gospodyni prywatnego skansenu w Głębocku. - Mile widzianymi gośćmi są tutaj dzieci. To dla nich nie tylko interesująca lekcja historii, ale też frajda, bo mogą upiec u mnie kiełbaskę, porzucać podkowami i poganiać po ogrodzie. Niestety, szkolne wycieczki coraz rzadziej tutaj zaglądają.

Do skansenu pani Franciszki przyjechaliśmy rowerami i pewnie dlatego szczególnie rzuciła nam się w oczy kolekcja starych jednośladów i lamp rowerowych na świeczkę, karbid i naftę.
Skansen pani Drozdowej to obok czystego i coraz popularniejszego kąpieliska obowiązkowy punkt wizyty w Głębocku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska