We wtorek na naszych łamach ukazał się wywiad z mistrzem olimpijskim Dawidem Tomalą, który nie krył zaskoczenia z faktu przejęcia kadry polskich chodziarzy przez Roberta Korzeniowskiego. Dziś jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców odpowiada na słowa złotego medalisty z Tokio.
Na początku października poinformował pan za pomocą mediów społecznościowych, że osiągnął porozumienie z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki i obejmuje kadrę polskich chodziarzy z Katarzyną Zdziebło na czele. Umowa została już podpisana?
Jeszcze nie. Umowa jest już po akceptacji ministerialnej, wszystkie warunki są uzgodnione, ale ponieważ nie ma ona trybu nadzwyczajnego, to sprawy toczą się swoim rytmem. Do końca roku jest czas na to, żeby wszystkie formalności zostały dopełnione. Ja w rolę trenera Katarzyny Zdziebło, Olgi Niedziałek, Łukasza Niedziałka i Artura Brzozowskiego wchodzę od 1 listopada.
Na jak długo umowa zostanie podpisana?
Na razie umówiłem się na prowadzenie kadry w przyszłym sezonie. Zakładam, że po każdych docelowych mistrzostwach będziemy się spotykać z władzami związku i weryfikować, to co zostało zrobione. Obie strony będą musiały dalej chcieć współpracować, żeby współpraca była kontynuowana.
Ma pan już nakreślony konkretny plan przygotowań z kadrą do nowego sezonu na pierwsze miesiące współpracy?
Mam nakreślony plan na cały przyszły rok. Został złożony do PZLA, znajdują się w nim szczegóły przygotowań, zgrupowań, testów wydolnościowych, biomechanicznych oraz startów zawodników w 2023 roku. Tak się składa, że każdy z wymienionych zawodników w kadrze ma inne warunki przygotowań do sezonu. Zależy to od tego, jakie dany zawodnik miał wyniki w tym roku. Najlepsze miała Katarzyna Zdziebło i ona ma pełne wsparcie związku. Optymalne, ale nie maksymalne warunki ma Olga Niedziałek.
Nowy sezon będzie bardzo dużym wyzwaniem dla Łukasza Niedziałka, który będzie miał finansowane przez związek trzy zgrupowania w kraju. Jest bardzo młodym zawodnikiem z ogromnym potencjałem. Artur Brzozowski jest już na ostatnim etapie swojej kariery i jest dość skromnie wspierany przez związek, ma skromne warunki przygotowań. Jako trener będę musiał obracać się w określonych warunkach budżetowych i metodycznych. Mam jednak pomysł jak to wszystko skoordynować, chociażby w momencie, gdy jedni będą startować na zawodach za granicą, a inni będą się przygotowywać w kraju.
Jakie najważniejsze zawody czekają polskich chodziarzy w przyszłym roku?
Najważniejszą imprezą będą mistrzostwa świata w Budapeszcie, ale po drodze mamy jeszcze Drużynowe Mistrzostwa Europy w czeskich Podebradach. Ta europejska próba drużynowa będzie bardzo ważna zwłaszcza dla zawodników, którzy aspirują do występów na mistrzostwach świata. To będzie także okazja, aby zobaczyć jak wygląda zaplecze kadry. W mistrzostwach Europy wystartuje więcej zawodników niż tylko grupa, którą ja będę prowadził. Pierwszą imprezą w 2023 roku będą zaplanowane na marzec mistrzostwa Polski w słowackich Dudincach.
W prowadzonej przez pana grupie nie będzie mistrza olimpijskiego z Tokio na 50 kilometrów Dawida Tomali. W udzielonym nam kilka dni temu wywiadzie powiedział, że grupa polskich chodziarzy od zawsze marzyła, aby współpracował pan z reprezentacją, ale wcześniej był pan zajęty swoimi sprawami. Dodał, że jest nieco zdziwiony, że pojawił się pan nagle teraz, gdy jest sukces.
Niestety, ale musze trochę wyprostować wiedzę Dawida Tomali. Prowadziłem w przeszłości reprezentantów Hiszpanii, Irlandii, między innymi Francisco Fernandeza, który zdobywał mistrzostwo Europy, dwa razy zdobywał wicemistrzostwo świata, a także dwa razy Puchar Świata. W 2004 roku sam do mnie przyjechał i poprosił o współpracę, po tym jak zmarł mu trener. Powiedział, że skoro nie jesteśmy już rywalami, to chciałby ze mną współpracować. Jeśli więc chodzi o pracę z elitą reprezentacyjną mam doświadczenie. Poza Fernandezem trenowałem Roberta Heffernana i Ilyę Markova.
Zgadza się, formalnie nie prowadziłem kadry Polski, ale przez ostatnie przynajmniej trzy lata kariery, gdy sam byłem jeszcze zawodnikiem, prowadziłem bezpośrednio całą naszą kadrę chodziarzy, gdyż ówczesny trener kadry Krzysztof Kisiel nie rozpisywał planu naszym zawodnikom. Prowadziłem się sam od 1994 do 2005 roku, ale w odniesieniu do sukcesu wprost wspierałem w Atenach Romana Magdziarczyka i Grzegorza Sudoła, a także Benjamina Kucińskiego i moją siostrę Sylwię Korzeniowską. Potem byłem też wraz z Ilyią Markovem trenerem konsultantem Grzegorza Sudoła, po tym jak zdobył srebrny medal mistrzostwach Europy i ruszył na dalszy podbój świata.
Dawid Tomala pewnie nie odrobił lekcji historii. Pragnę przypomnieć, że w latach 2004-2015 moja rola była dosyć istotna, jeśli chodzi o współpracę z różnymi kadrami. Założyłem także klub sportowy RK Athletics, w którym współpracuję z dziesiątkami dzieci w kategoriach U12, U14, czy U16. Na Mazowszu mamy największą grupę chodziarzy. Moi podopieczni zdobywają medale mistrzostw Polski i mam wrażenie, że nie muszę tłumaczyć z tego, że jestem trenerem od 1993 roku. Na moim koncie trenerskim zapisane są konkretne medale zdobyte na największych imprezach światowych.
Jak doszło do współpracy z Katarzyną Zdziebło, która przebojem wdarła się na salony światowej lekkoatletyki? Była podopieczna Grzegorza Tomali, taty mistrza olimpijskiego zdobyła w tym roku dwa srebrne medale mistrzostw świata oraz wywalczyła wicemistrzostwo Europy.
Kasia zwróciła się do mnie wprost i w trybie pilnym prosiła, aby jej pomóc, dlatego się na to zdecydowałem. Chcę to wyraźnie zaznaczyć, że ja Katarzynie Zdziebło udzielałem nie tylko porad przed tegorocznymi mistrzostwami świata i Europy, ale przygotowałem jej plan bezpośredniego przygotowania startowego do tych zawodów. To ja na etapie bezpośredniego przygotowania startowego odpowiadałem za program treningowy Katarzyny Zdziebło do mistrzostw świata i doradzałem w decyzji o starcie na 20 kilometrów w mistrzostwach Europy. Przygotowałem program za wiedzą PZLA oraz Grzegorza Tomali, który nigdy nie poprosił mnie o poradę, o to, żeby jakkolwiek wspólnie podejść do Katarzyny.
To sama Kasia zwróciła się wprost do mnie z prośbą i przekazała trenerowi Tomali, że cały program przygotowań uzgodniła ze mną, począwszy od czerwca do sierpnia. To na mój wniosek Kasia nie pojechała na zgrupowanie wysokogórskie z grupą Grzegorza Tomali, dlatego, że stwierdziłem, że te zgrupowania nie korespondują z tym, co powinna robić przed mistrzostwami świata. Po opublikowanym przez pana wywiadzie z Dawidem Tomalą napisałem do niego smsa, że jeżeli chciałby się dowiedzieć czegoś więcej, jak wygląda historia mojej współpracy z Katarzyną Zdziebło, to jestem otwarty, aby tę wiedze przekazać.
Mieliśmy ostatnio spotkanie na Politechnice Opolskiej, gdzie odbywała się konferencja trenerów na temat specyfiki przygotowań w chodzie sportowym. Ani Dawid, ani Grzegorz Tomala nie zadawali mi żadnych pytań, o nic się nie prosili. Pan Grzegorz Tomala nie wystąpił w ogóle na forum trenerskim. W dalszym ciągu twierdzę, że mogą więcej zyskać niż stracić na naszej współpracy. Ja sam się nie napraszałem do pracy z kadrą. Mam na tyle poukładane życie, że nie musiałem tego robić, ale skoro Katarzyna bardzo chce walczyć o medal na igrzyskach w Paryżu, to ja przyjąłem jej propozycję.
O tę formalną współpracę Katarzyna Zdziebło zwróciła się do pana już po sezonie?
Tak, natomiast wcześniej, dokładnie 11 czerwca po mistrzostwach Polski, Katarzyna zadzwoniła do mnie z prośbą o poradę na jakich dystansach ma wystartować w mistrzostwach świata oraz czy mógłbym się podjąć jej przygotowania do startu w tych zawodach. Zgodziłem się i nasza współpraca mogła się zakończyć po mistrzostwach Europy, bo niczego dalej nie oczekiwałem. Po zakończonym sezonie Kasia przyjechała do mnie z podziękowaniami za wsparcie i zapytała, czy moglibyśmy tę współpracę kontynuować. Katarzyna ma do mnie zaufanie. Te medale, które zdobyła w Oregonie i Monachium zostały wywalczone dzięki jej ogromnej pracy i talentowi, ale i wprost po moich wskazaniach oraz przygotowanym szczegółowo programie. Jeżeli chodzi współpracę z innymi zawodnikami, to oni sami uważają, że moje pojawienie się w takim charakterze stanowi dla nich jakąś szansę. Artur Brzozowski wprost mnie o to poprosił, Olgę Niedziałek i Łukasza Niedziałka zapytałem, czy chcieliby dołączyć do grupy.
Czy należy się spodziewać jakiejkolwiek formy pana współpracy z Dawidem Tomalą?
Już we wrześniu ubiegłego roku, po igrzyskach w Tokio proponowałem Dawidowi wsparcie doradcze, bo absolutnie nie chciałem wchodzić w buty jego trenera. Powiedziałem, że według mnie ma jeszcze do zrobienia kilka konkretnych rzeczy, żeby być jeszcze lepszych zawodnikiem. Przekazałem, że jeżeli będzie z tatą czegokolwiek potrzebował, to jestem do dyspozycji, ale niczego nie potrzebowali.
Czy będziemy z Dawidem teraz współpracować? To zależy tylko od niego. Chciałbym, żeby był na to gotowy. Uważam, że ma więcej do zyskania niż stracenia. Proponuję tylko, żeby najpierw przedyskutował z tatą tę kwestię. Jeżeli chce działać w naszej rodzinie chodziarskiej, to ja jestem otwarty. Z całą pewnością trzeba będzie się zmierzyć z budowaniem miksta na igrzyska w Paryżu i nie można się obrażać na rzeczywistość, trzeba współpracować i tyle. Dawid ten sezon miał słaby, życzę mu, aby przyszły był lepszy. Nie widzę żadnego problemu odnośnie naszej współpracy, należy tylko uspokoić domowe emocje.
Rozmawiał: Zbigniew Czyż