Ulica Nyska to jedno z ostatnich miejsc w Prudniku pozbawionych kanalizacji. Budowa głównego rurociągu ruszyła w 2009 roku. Teraz mieszkańcy kilku domów czekają jeszcze na tzw. przyłącza do ich budynków.
- Jakieś 3 - 4 lata temu, kiedy dopiero projektowano kanalizację, przyszedł do nas inżynier z Opola - opowiada pani Maria, mieszkanka Nyskiej. - To on powiedział nam, że jeśli zgodzimy się, aby główny rurociąg wykopano przez nasze podwórka, to w ramach rekompensaty za darmo wybudują nam przyłącza aż do domu. Kiedy w ubiegłym roku prace ruszyły, poszliśmy do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji zapytać, co z tą obietnicą. Kierownik powiedział, że on nic o takich deklaracjach nie wie.
- Wykonanie przyłącza to zadanie właściciela działki. Nikt w imieniu miejskiej spółki nie składał mieszkańcom takich obietnic. Ponoszenie tych kosztów za mieszkańców byłoby nieuzasadnione - mówi Renata Heda, naczelnik miejskiego wydziału inwestycji.
- Zgodnie z prawem można spółkę podać do sądu, że nie realizuje ustnych obietnic - mówi burmistrz Franciszek Fejdych. - Ale trzeba mieć pewność, że osoba, która to obiecywała, miała upoważnienie od firmy!
- Nasz błąd, że nie domagaliśmy się wtedy umowy na piśmie. Nawet nie pamiętam, jak się nazywał ten projektant - przyznaje pani Maria - Poszliśmy miastu na rękę. Gdybyśmy się wtedy nie zgodzili, to musieliby budować rurociąg pod chodnikiem, a to byłoby droższe i trudniejsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?