To problem każdego miasta: rozsypywanego na placach, ulicach czy w parkach jedzenia, głównie resztek pieczywa, jest tak dużo, że ptaki nie są w stanie tego zjeść.
- Korzystają z tego szczury, które mając łatwy dostęp do pożywienia występują w Brzegu coraz liczniej - przypomina Tomasz Dragan z Urzędu Miasta w Brzegu.
Uzasadnienia dla dokarmiania ptaków nie widzą też przyrodnicy. - Kilka godzin temu idąc ulicą Długą ktoś wyrzucił z okna chleb, nieomal na moją głowę - mówi brzeski ornitolog Marek Stajszczyk. - A przecież od wiosny do jesieni dzikie ptaki nie mają problemów ze zdobywaniem pożywienia - zapewnia Stajszczyk. - Dlatego rozrzucanie chleba nie ma sensu, szczególnie po południu i wieczorem, bo wówczas na pewno zostanie on na noc i stanie się pokarmem dla gryzoni.
Głównie dla szczurów - wędrownego i rzadziej występującego śniadego. A te mogą roznosić choroby. - Można oczywiście dokarmiać sikorki przez cały rok, ale trzeba to robić wykładając im słonecznik w karmnikach, a nie rozsypując na ulicy - dodaje ornitolog.
Stajszczyk przypomina też, że roznosicielami chorób są również same ptaki, szczególnie zdziczałe gołębie domowe, które dzięki ludziom rozmnożyły się w naszych miastach w niebywały sposób.
Jak podkreśla przyrodnik, dzikie gołębie - sierpówka czy grzywacz - chętnie zjedzą ziarno pszenicy czy prosa, ale po chleb raczej nie sięgną. Jedzą go właśnie gołębie domowe.
- W ten sposób pokłady gumna na strychach i w różnych zakamarkach budynków są ogromne, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy - mówi ornitolog. - Rozsypując jedzenie sami produkujemy sobie potencjalne nieszczęście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?