Turystka ze stolicy odpoczywała czas jakiś w Zakopanem i uznała, że już dobrze posługuje się gwarą. Gdy już była spakowana i wybierała się na dworzec, zawołała gospodarza, Kacpra Gąsienicę, i mówi:
- Piyknie pytom, gazdo, du pociungu.
Kacper na nią popatrzył i mówi:
- Wiycie, panicko, ze o różnych ciongach zek słysoł. Wyciągi są pod Tatrami, ale rusom dopiyro w listopadzie, jak posuje. Korkociongi tyz som, widziołek w karcmie. Wodociągi momy w Zakopanym od starodawnych casów. Ale, na mój dusiu, wyboccie, o dupociongak jescem nie słysoł.
Góralka chwali się sąsiadce:
- A wicie, gaździno, mój wnuk Kuba to studiuje na uniwersytecie.
- A na jakim?
- No, jak to on się nazywo - Ugryz? Użarł? Tes nie. Już wim - Ujot!
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, mam wypieki.
- No to życzę smacznego.
Szef do kandydatki na sekretarkę:
- Test kompetencyjny zdała pani celująco. Na jutro proszę przynieść swoje najbrzydsze zdjęcie, żebym mógł je pokazać żonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?