Jest młody, ambitny i ma słodki pomysł na swoją karierę zawodową. Pochodzi z oddalonego od Opola o prawie trzy tysiące kilometrów Tiblisi - stolicy Gruzji. Od trzech miesięcy studiuje Logistykę w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, a wykształcenie ma mu pomóc w zdobyciu pracy w gruzińskiej fabryce czekolady.
- Dyplom europejskiej uczelni to dobra karta przetargowa na naszym rynku pracy - mówi Vakhtang. - Na pewno pomoże mi w znalezieniu zatrudnienia w charakterze logistyka. Nie wykluczam oczywiście opcji zamieszkania w Europie. Na razie jednak tęsknie do wszystkiego, co zostawiłem w Gruzji - mówi.
Za tydzień wybiera się w rodzinne strony. Głównie dlatego, że musi przedłużyć wizę na pobyt w Polsce. - Przelot do Gruzji w jedną stronę kosztuje ponad 1000 zł. To niestety wykluczy moje częste odwiedziny w domu - mówi Vakhtang.
Wybrał Opole zamiast Warszawy i Wrocławia ponieważ jest jego zdaniem przytulne i studenckie. - Lubię to miasto za jego kameralność i za to, że wszędzie mogę poruszać się pieszo. Ludzie są komunikatywni i otwarci. Nie mówię dobrze po polsku, a mimo to nie mam większych trudności z porozumiewaniem się z opolanami, głównie dzięki ich życzliwości i wyrozumiałości - mówi.
W Opolu czuje się jak w domu, mimo że nie ma w nim wielu jego rodaków. Oprócz Vakhtanga w WSZiA studiuje jeszcze jedna dziewczyna z Gruzji. - Kontakt z nią jest jedyną okazją żeby porozmawiać w ojczystym języku. Poza tym przyjaźnię się ze studentami z Ukrainy, szczególnie tymi, którzy rozumieją rosyjski. W Gruzji był to kiedyś urzędowy język, więc dobrze go znam - mówi.
Vakhtang uczęszcza na lekcje języka polskiego organizowane przez Biuro Integracji przy WSZiA. - Uczę się dość szybko, ale mam problem z polskim szeleszczącymi słowami i odmianą końcówek - mówi.
Zdaniem Vakhtanga Polska bardzo nie różni się od Gruzji, oprócz tego, że jest tu zimniej a woda z kranu nie smakuje tak dobrze, jak w jego rodzinnych stronach.
- W Gruzji jest ciągle bardzo wiele czystych rzek z bardzo dobrą wodą - mówi. Różnic dopatruje się jeszcze w obywatelskich swobodach. - Dla mnie to dziwne, że w Polsce obowiązuje zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych. Jeszcze zrozumiem puby czy restauracje, ale dlaczego taki zakaz obowiązuje na ulicach? W Gruzji można palić wszędzie - mówi Vakhtang.
Dziwią go też godziny otwarcia polskich sklepów. W Gruzji handel trwa 24 godziny na dobę. Szczególnie w dni wolne i święta, takie jak Nowy Rok. - Bardzo mnie zdziwiło kiedy w Boże Narodzenie wybrałem się na spożywcze zakupy. Dobrze, że na obiad przygarnęła mnie rodzina mojego przyjaciela, bo przymierałbym z głodu czekając aż otworzą sklepy - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?