Vakhtang ma słodki pomysł na życie

Tomasz Muszyński
- Dyplom europejskiej uczelni to dobra karta  przetargowa na rynku pracy w Gruzji - mówi Vakhtang.
- Dyplom europejskiej uczelni to dobra karta przetargowa na rynku pracy w Gruzji - mówi Vakhtang. Tomasz Muszyński
Vakhtang Nioradze przyjechał do Opola z Gruzji. Studia u nas mają mu pomóc zdobyć pracę w fabryce czekolady.

Jest młody, ambitny i ma słodki pomysł na swoją karierę zawodową. Pochodzi z oddalonego od Opola o prawie trzy tysiące kilometrów Tiblisi - stolicy Gruzji. Od trzech miesięcy studiuje Logistykę w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, a wykształcenie ma mu pomóc w zdobyciu pracy w gruzińskiej fabryce czekolady.

- Dyplom europejskiej uczelni to dobra karta przetargowa na naszym rynku pracy - mówi Vakhtang. - Na pewno pomoże mi w znalezieniu zatrudnienia w charakterze logistyka. Nie wykluczam oczywiście opcji zamieszkania w Europie. Na razie jednak tęsknie do wszystkiego, co zostawiłem w Gruzji - mówi.

Za tydzień wybiera się w rodzinne strony. Głównie dlatego, że musi przedłużyć wizę na pobyt w Polsce. - Przelot do Gruzji w jedną stronę kosztuje ponad 1000 zł. To niestety wykluczy moje częste odwiedziny w domu - mówi Vakhtang.

Wybrał Opole zamiast Warszawy i Wrocławia ponieważ jest jego zdaniem przytulne i studenckie. - Lubię to miasto za jego kameralność i za to, że wszędzie mogę poruszać się pieszo. Ludzie są komunikatywni i otwarci. Nie mówię dobrze po polsku, a mimo to nie mam większych trudności z porozumiewaniem się z opolanami, głównie dzięki ich życzliwości i wyrozumiałości - mówi.

W Opolu czuje się jak w domu, mimo że nie ma w nim wielu jego rodaków. Oprócz Vakhtanga w WSZiA studiuje jeszcze jedna dziewczyna z Gruzji. - Kontakt z nią jest jedyną okazją żeby porozmawiać w ojczystym języku. Poza tym przyjaźnię się ze studentami z Ukrainy, szczególnie tymi, którzy rozumieją rosyjski. W Gruzji był to kiedyś urzędowy język, więc dobrze go znam - mówi.

Vakhtang uczęszcza na lekcje języka polskiego organizowane przez Biuro Integracji przy WSZiA. - Uczę się dość szybko, ale mam problem z polskim szeleszczącymi słowami i odmianą końcówek - mówi.

Zdaniem Vakhtanga Polska bardzo nie różni się od Gruzji, oprócz tego, że jest tu zimniej a woda z kranu nie smakuje tak dobrze, jak w jego rodzinnych stronach.

- W Gruzji jest ciągle bardzo wiele czystych rzek z bardzo dobrą wodą - mówi. Różnic dopatruje się jeszcze w obywatelskich swobodach. - Dla mnie to dziwne, że w Polsce obowiązuje zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych. Jeszcze zrozumiem puby czy restauracje, ale dlaczego taki zakaz obowiązuje na ulicach? W Gruzji można palić wszędzie - mówi Vakhtang.

Dziwią go też godziny otwarcia polskich sklepów. W Gruzji handel trwa 24 godziny na dobę. Szczególnie w dni wolne i święta, takie jak Nowy Rok. - Bardzo mnie zdziwiło kiedy w Boże Narodzenie wybrałem się na spożywcze zakupy. Dobrze, że na obiad przygarnęła mnie rodzina mojego przyjaciela, bo przymierałbym z głodu czekając aż otworzą sklepy - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska