Van Gaal nie znosi sprzeciwu. Scolari wzoruje się na antycznym generale

fifa.com
Luis van Gaal, szkoleniowiec Holendrów
Luis van Gaal, szkoleniowiec Holendrów fifa.com
Holender Luis van Gaal i Brazylijczyk Felipe Scolari to dwaj trenerzy ekscentrycy, słynący z kontrowersyjnych decyzji oraz... zachowań.

"Zręczni wojownicy najpierw czynią się niezwyciężonymi, a potem szukają słabości przeciwników" - to cytat ze "Sztuki wojny", ulubionej książki Felipe Scolariego, napisanej prawie 2,5 tys. lat temu przez chińskiego generała Sun Zi. Selekcjoner Brazylijczyków wierzy - w sumie nie bez racji - że zawarte w niej mądrości i rady znajdują zastosowanie również na piłkarskim boisku. Podobnie jak wiedza zawarta w... gwiazdach, bo zdarzało mu się zatrudnić astrologa.
- Bieganie jest dla zwierząt. Potrzeba mózgu i piłki, by grać w futbol - tak opisuje swoją filozofię pracy selekcjoner Holendrów Louis van Gaal.

Obaj są pewni siebie, czasem aż za bardzo. Obaj nie znoszą sprzeciwu, potrafią zgromić nie tylko piłkarza w szatni, ale również namolnego dziennikarza. Brazylijczyk wtargnął kiedyś nawet na boisko i przylał rywalowi z przeciwnej drużyny w eliminacjach Euro 2008. - Czy to ja jestem taki inteligentny, czy ty taki głupi? - tak Holender potrafił odpowiedzieć na irytujące go pytania na konferencjach prasowych. Kiedyś, w przypływie emocji, obnażył się nawet przed drużyną w szatni Bayernu Monachium. - Chciał nam uświadomić, że może zastąpić każdego piłkarza, bez względu na to, jak ten się nazywa. Bo on ma jaja - opowiadał później Włoch Luca Toni.

Obaj grali kiedyś w piłkę, ale co najwyżej przeciętnie (na Scolariego wołano w ojczyźnie "drewniana noga"). Obaj są za to wielkimi trenerami, choć w ich karierach nie brakowało wzlotów i upadków. Obaj mają też szansę wygrać trwający właśnie mundial... Scolari już raz dokonał tej sztuki. W 2002 roku - jechał do Korei i Japonii prawie jak na szafot, bo nie posłuchał życzliwych rad i zostawił w domu ulubieńca kibiców Romario. Za tę decyzję znienawidziło go pół Brazylii, ale trener uznał, że jego zespół poradzi sobie lepiej bez krnąbrnego napastnika. Miał rację, ale mistrzostwo nie wszystkich satysfakcjonowało, bo w kraju kawy liczy się też styl, rzecz dla Scolariego drugorzędna.

"Felipao" spakował więc manatki i przeniósł się do Portugalii, którą dwa lata później doprowadził do wicemistrzostwa Europy. Tu również nie obyło się bez kilku zgrzytów.
- Prowadzić tę reprezentację na wielkiej imprezie to jak spędzić upojną noc z piękną dziewczyną i nad ranem odkryć, że... jest brzydka - stwierdził filozoficznie po porażce w meczu otwarcia z Grecją. Drugie miejsce też nie wszystkich usatysfakcjonowało, bo przecież Portugalia była gospodarzem. W dodatku w finale znów uległa Grecji.

W 2006 roku Scolari doprowadził jeszcze Cristiano Ronaldo i spółkę do czwartego miejsca na mundialu w Niemczech, by po kolejnym Euro (już bez sukcesów) przenieść się do Chelsea. Jego pobyt w Londynie był jednak pasmem niepowodzeń i po zaledwie ośmiu miesiącach został zwolniony. Z Anglii trafił do... Uzbekistanu, gdzie został trenerem Bunyodkoru. Na pocieszenie została mu gigantyczne pensja, bo właściciel klubu Isok Akbarov zapłacił mu za półtora roku pracy 13 mln euro. W czerwcu 2010 roku wrócił do kraju. Z Palmeiras zdobył Puchar Brazylii, ale później został zwolniony z powodu słabych wyników.

Louis van Gaal na kozetce u psychoanalityka: "Opowiedz, co cię gnębi" - prosi specjalista. "Nie wiem, od czego zacząć" - ripostuje Holender. "Może od początku..." - doradza psycholog. "Na początku to stworzyłem niebo i ziemię" - mówi van Gaal... Rysunkowy dowcip w jednej z katalońskich gazet nie wziął się z niczego, bo prowadził w tym czasie Barcelonę, gdzie jego asystentem był José Mourinho. To być może wyjaśnia, skąd wziął się niewyparzony język Portugalczyka. Podobnie jak jego perfekcjonizm, bo i dla van Gaala futbol to gra, w której liczą się najdrobniejsze szczegóły. Obaj to wybitni stratedzy, mówi się, że potrafią przewidzieć w dziesiątej minucie meczu to, co wydarzy się... w siedemdziesiątej.

Dla Holendra priorytetem jest również żelazna dyscyplina. Piłkarze muszą go słuchać, a jak nie chcą... to i tak muszą. - Tak, jestem dyktatorem. Kto ma rządzić jak nie trener? Kto ma podejmować kluczowe decyzje? Mam w kadrze dwudziestu zawodników o różnych charakterach, z różnymi humorami. Mam dać rządzić piłkarzom? Przecież to by się skończyło tragedią - przyznał w jednym z wywiadów.
Nic więc dziwnego, że choć niemal wszędzie odnosi sukcesy (zaczął od wygrania Ligi Mistrzów z Ajaksem w 1995 roku), to również żegnany jest zazwyczaj westchnieniem ulgi. Tak było w Barcelonie (choć wywalczył z nią dwa mistrzostwa Hiszpanii) i w Bayernie (choć zdobył z nim mistrzostwo Niemiec i awansował do finału Ligi Mistrzów - Zawodnicy nie akceptowali moich metod. Jestem, kim jestem, mam swoją drogę, którą podążam, i się nie zmienię, nie mam takiego zamiaru - tak tłumaczył swoją rezygnację z prowadzenia (po raz pierwszy) reprezentacji Holandii. Przegrał z nią eliminacje do mundialu 2002. - Van Gaal jest geniuszem, ale piłkarzom nie będzie łatwo - ostrzegał na łamach "Guardiana" były gracz Bayernu Mehmet Scholl na wieść, że Holender obejmie po mundialu Manchester Utd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska