- Musicie koniecznie przyjechać do nas na zupę z gwoździa - zapraszali nas do Krzanowic.
Zupę serwowano w świetlicy, gdzie trwają właśnie półkolonie. Organizatorzy półkolonii dają wodę i tradycyjnego gwoździa, a dzieciaki wrzucają do garnka warzywa przyniesione z ogródków.
- Tak naprawdę gwóźdź nie trafia do zupy, ale musimy go dzieciom pokazać, żeby wiedziały, skąd się wzięła nazwa potrawy - tłumaczy Sylwia Kokott.
Zupa z gwoździa była przepyszna, ale nam najbardziej spodobała się sama półkolonia. Dzieci mają tam nawet zajęcia ze sztuki cyrkowej. Uczą się żonglerki, kręcą na patyku talerzami i robią wiele innych sztuczek. Uczy ich tego Grażyna Chmielowicz, kiedyś cyrkowa akrobatka.
- To nie jest trudne. Każdej sztuczki można się nauczyć w jeden dzień - zapewniała Carolin Kokott.
W Kępie natomiast odwiedziliśmy firmę JAL, gdzie produkuje się sery topione. Ten przysmak znalazł się w racjach żywnościowych polskich żołnierzy służących na misjach ONZ.
- Dlatego ser musimy pakować w małe, hermetycznie zamknięte puszki - tłumaczy Wojciech Szpulak. - Taki ser musi mieć dwa lata przydatności do spożycia.
Nasi "misjonarze" dostają ser o smaku śmietankowym oraz skondensowane słodzone mleko.
- Mleko bardzo przypadło do gustu żołnierzom w Iraku - mówi Wojciech Szpulak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?