Prezydent Ryszard Zembaczyński zawsze przekonywał, że trzech wiceprezydentów to optymalne rozwiązanie. Tymczasem niedawne odejście na emeryturę wiceprezydenta Stanisława Ciepłego i podzielenie jego obowiązków na inne osoby pokazuje, że wystarczy tylko dwóch.
Niedawno z ratusza odeszła także konserwator zabytków, a na jej miejsce nikogo nie przyjęto. W ramach oszczędności jej obowiązki przejęła inna osoba.
W urzędzie nie ma już także dwóch asystentów, którzy jeszcze dwa lat temu organizowali pracę prezydenta i wiceprezydenta. Choć wówczas byli określani jako niezastąpieni, dziś ratusz radzi spokojnie bez nich.
- Musieliśmy jednak zwiększyć obowiązki osobom pracującym w sekretariatach prezydentów - mówi Agnieszka Jurowicz, naczelnik wydziału organizacyjnego.
Tyle, że w ocenie nawet samych urzędników to pokazuje, że w ratuszu są rezerwy kadrowe. I trudno się temu dziwić, bo odkąd najważniejszy budynek w mieście przejął Ryszard Zembaczyński, zatrudnienie wzrosło aż o 130 osób. I to mimo, że w pierwszej kadencji prezydent zwolnił kilkadziesiąt osób.
- Trzeba jednak pamiętać, że przez te siedem lat doszło nam wiele zadań, a ktoś musiał się nimi zająć - podkreśla Jurowicz.
Dariusz Smagała, przewodniczący rady miasta: - Nie liczy się ilość, ale jakość. Jest przerost zatrudnienia, a to powoduje m.in. rozmycie się odpowiedzialności.
Nie tylko Smagała to podejrzewa. Przeprowadzenie niezależnego audytu zatrudnienia zalecił jeszcze w 2007 r. wydział kontroli.
- Koszt takiego badania to kilkaset tysięcy złotych, nie mamy na to pieniędzy - tłumaczy Jurowicz. - Myślimy jednak o pozyskaniu pieniędzy unijnych na ten cel. Audyt dobrze robi każdej organizacji. I wcale nie musi wykazać, że jest nas za dużo. Może zalecić zatrudnienie kogoś dodatkowego lub przesunięcia pomiędzy wydziałami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?