W tym garażu można wszystko

Danuta Nowicka
Chcieliśmy wielkiego wietrzenia. Garaż jest niezgodą na skostniałe formy życia artystycznego i na powszechny, dojmujący brak poczucia humoru - twierdzą pomysłodawcy.

Ów garaż (w baraku przy Oleskiej 14, zanim uniwersytet urządził w nim magazyn rzeczy zbędnych, mieściła się zajezdnia samochodów) był otwarty w piątek i sobotę. Zaledwie dwa dni, choć przygotowania zajęły dobrych kilka miesięcy. Zaproszono doń, w imieniu Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego i Państwowego Pomaturalnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury i Bibliotekarzy, studentów, absolwentów, profesorów i Jacka Podsiadłę, wszystkich młodych duchem. Wiek nie odgrywał roli. Zadanie jednych polegało na mówieniu o sztuce, drudzy ją pokazywali. Wybierali sobie jakiś niemożebnie zniszczony kawałek ściany, niszę, fragment pomieszczenia i aranżowali wystawę wedle własnych upodobań.
- W takich miejscach można wszystko - zauważyła współorganizatorka Garażu, Łucja Piwowar-Bagińska. - Wbijać gwoździe, gdzie się chce, polewać podłogę.

Podłogę polała, dopełniając instalacji z łożem i jabłkiem, Jola Kułakowska. Z preparowanymi fotografiami Ewy Szufnarowskiej, przedstawiającymi obiekty idealnie komponujące się z liszajami ścian, sąsiadowały rzeźby profesora Aleksandra Dymitrowicza, z zabawową tonacją tychże - dramatyczna wymowa posągów (pracy dyplomowej) Damiana Jureczki i Grzegorza Wiercigrocha, instalacje Romualda Jeziorowskiego, asystenta instytutu (na zasadzie kontrastu rywalizujące same z sobą), obrazy nyskiego malarza Edwarda Sytego, fotografie prof. Jerzego Olka... To część autorskiej listy, a zatem i realizacji, które miały wprowadzić w świat sztuki i próbować go oswoić.
W pierwszym dniu przez garaż przewinęło się tysiąc osób. Wystarczający powód, by mówić o sukcesie. Tym bardziej że znaczna część z tego tysiąca nie tylko degustowała żołnierską grochówkę, najwyraźniej kontestującą wykwintne sałatki, podawane podczas salonowych wernisaży, ale i uważnie słuchała wykładu Andrzeja P. Batora o na temat "Sztuka a przedmiot poznania". W sobotę, po kolejnych wykładach, projekcjach filmów powstałych w Instytucie Sztuki i międzynarodowego festiwalu "OFF Cinema", po występie formacji "Kunstbande SLA" z Kłodzka, Joanna Filipczyk i Romuald Jeziorowski, czyli dwójka pozostałych organizatorów Opolskiego Garażu Sztuki miała powody uznać: - Ważne, by takich zdarzeń było dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska