W tym roku nie będzie wigilii dla bezdomnych w Opolu. Ale ksiądz Zygmunt Lubieniecki potrzebujących nie zostawił w potrzebie

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy.
Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy. archiwum
- Jako dziecko sam trochę przeżyłem biedę i do dzisiaj pamiętam, jak smakuje. Stąd moja wytrwałość i chęć niesienia pomocy. Przede wszystkim tym najbardziej potrzebującym, których życie z różnych przyczyn mocno doświadczyło - mówi ks. prałat Zygmunt Lubieniecki, były proboszcz parafii św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach.

Mateusz Majnusz: To miała być w tym roku 30. Wigilia dla samotnych, potrzebujących i bezdomnych. Jednak podobnie jak w zeszłym roku oraz w 2020 r. się nie odbędzie. Wówczas zadecydowały względy pandemiczne. A w tym?

Ks. Zygmunt Lubieniecki: Jeszcze w tym roku nie możemy niestety spotkać się na corocznej wigilii dla potrzebujących. Jedyny obiekt, w którym takie spotkanie można byłoby zorganizować, czyli Centrum Wystawienniczo-Kongresowe na ul. Wrocławskiej w Opolu nie był przystosowany do takiego przedsięwzięcia. Jeszcze w grudniu wywożono z niego sprzęty medyczne, ponieważ w obiekcie znajdował się szpital tymczasowy. Mogę jednak zapewnić, że wigilia dla potrzebujących na pewno odbędzie się w przyszłym roku.

Pomimo braku tradycyjnej wigilii, która była miejscem spotkania ponad tysiąca potrzebujących, to te osoby nie zostały bez pomocy.

W ramach pewnej rekompensaty przygotowaliśmy i rozdaliśmy blisko 600 paczek żywnościowych dla osób potrzebujących, samotnych i bezdomnych. Rozwieźliśmy je do Domu Samotnej Matki w Opolu, Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej „Barka” w Strzelcach Opolskich, Domu Nadziei przy ul. Książąt Opolskie, czyli Dziennego Centrum Pomocy Osobom Bezdomnym i Ubogich i DPS-u w Czarnowąsach.

Kto zaangażował się w ten projekt?

Przede wszystkim członkowie Stowarzyszenie "Wigilia dla samotnych i bezdomnych” oraz uczniowie Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących im. K. Gzowskiego w Opolu, którzy pakowali paczki. Nasza inicjatywa byłaby niemożliwa także bez wsparcia ze strony Energetyki Cieplnej Opolszczyzny, którzy od lat są naszym sponsorem strategicznym.

Wigilia dla potrzebujących co roku jest wydarzeniem wyjątkowym. Można powiedzieć - jedynym w ciągu całego roku, gdy w naszym regionie organizujemy coś z myślą przede wszystkim o osobach niezaradnych życiowo, bezdomnych, którzy nie mają się gdzie podziać, uważanych ogólnie za tak zwany „margines społeczny”. Ma ksiądz wrażenie, że właśnie podczas świąt Bożego Narodzenia mamy przypływ dobroci, z którą chcemy się z kimś podzielić?

Dla mnie jest to ewidentne, że różne fundacje, stowarzyszenia, mieszkańcy Opolszczyzny i prywatne firmy chcą w okresie świąt dzielić się dobrem z osobami, które tej dobroci za wiele w swoim życiu nie doświadczyły. To również nasz cel, który nam przyświeca, aby pomimo trudności związanych z pandemią koronawirusa, przez którą ostatnio nie możemy spotkać się w tradycyjny sposób, dać potrzebującym paczkę, która być może będzie jedynym prezentem, jaki otrzymają przez cały rok. W ostatnich latach, gdy w CWK na wigilię przychodziło nawet 1600 osób, każda z nich na wyjściu otrzymywała także paczkę żywnościową, która pozwała im okres świąteczny przeżyć w miarę godny sposób. Była to radość, która napełniała moje serce i dawała motywację do działania w latach kolejnych.

Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy.
Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy. archiwum

Pamiętam, jak podczas jednej z wigilii kilka lat temu, jedna z kobiet, która przyszła z dwójką kilkuletnich dzieci, powiedziała mi, że gdyby nie ksiądz, to jej dzieci nie miałyby żadnych świąt, bo jej zwyczajnie nie było na nie stać.

Takich historii jest znacznie więcej i każdy, kto przychodzi na naszą wigilię, nosi jakieś brzemię. To nie zawsze musi oznaczać bezdomność, ale przez te wszystkie lata ludziom żyło się różnie. Jeśli ktoś stracił pracę, nie miał za co kupić karpia ani choinki, to przychodząc do nas, miał namiastkę rodzinnych, wspólnych świąt. Nawet jeśli po kilku godzinach musiał wrócić do pustego mieszkania, w którym nikt na niego nie czekał.

Pomysł zorganizowania spotkania dla potrzebujących zrodził się 30 lat temu, czyli tyle, ile sam mam lat. Trudno jest mi sobie wyobrazić, aby przez te wszystkie lata nie stracić, choć na chwilę, chęci do organizacji takiego wydarzenia.

Powtórzę to, co mówiłem 30 lat temu. Jeżeli to jest sprawa Boża to przetrwa. Jeżeli ludzka, upadnie. Wyrażam wdzięczność Bogu i ludziom, którzy mnie wspierali przez te wszystkie lata. Biskupom Nossolowi i Czai. Także moim parafianom, bez których tych wielu wigilii nie udałoby się zorganizować.

Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy.
Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy. archiwum

Do pierwszej kolacji wigilijnej, którą zorganizowano w stołówce w byłej siedzibie urzędu wojewódzkiego, zasiadło ponad 400 osób. Zaproszenia organizatorzy wręczali im na opolskich dworcach kolejowych, śmietnikach i podobnych miejscach.

Zacząłem od dworca PKP w Opolu, ale pierwsza reakcja osób, którym zaproponowałem przyjście, była szokiem. Trudno im było uwierzyć, że ktoś chce ich zaprosić na wigilię. Jak podstawiliśmy autobus, który miał ich zawieść na wigilię, to nie chcieli wsiadać, bo zwyczajnie bali się, że ich gdzieś wywieziemy. Mówili nawet, że przyjdą dopiero, jak „wypiję z nimi jednego”. Ale przyszli i to w grupie ponad dwudziestu osób. Przyszli ubrani w muszki, które samodzielnie zrobili z papieru.

Co stało za chęcią zorganizowania tej pierwszy wigilii dla samotnych i bezdomnych?

Jako dziecko sam trochę przeżyłem biedę i do dzisiaj pamiętam, jak smakuje. Stąd moja wytrwałość i chęć niesienia pomocy - przede wszystkim tym najbardziej potrzebującym, których życie z różnych przyczyn mocno doświadczyło. Jednak sam pomysł wigilii zrodził się wśród opolskich przedsiębiorców (wśród nich był Artur Ciechociński, prezes Stowarzyszenia „Wigilia dla Samotnych i Bezdomnych w Opolu”). Nie wiedzieli jednak, jak to wszystko zorganizować. Powiedziałem, że jak to zrobić, to ja już wymyślę. I wymyśliłem.

Jak długo organizuje się taką wigilię, na którą przyszło rekordowo nawet 1600 osób?

Przygotowania rozpoczynają się w okolicy lutego i marca, czyli 10 miesięcy przed wigilią. Piszemy listy intencyjne do potencjalnych dobrodziejów i sponsorów. To, co mnie najbardziej cieszy, to jak nasza inicjatywa rezonuje na całe województwo. Na konto naszego stowarzyszenia wpływają datki od zwykłych mieszkańców, którzy wpłacają po 10, 15, 20 zł, bo chcą do tej wigilii dołożyć swoją cegiełkę. A być może są wśród nich osoby, którym kiedyś pomogliśmy, ich sytuacja trochę się polepszyła i chcą się w ten sposób choć trochę odwdzięczyć. Dobro wraca, jestem tego pewny.

Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy.
Tegoroczne święta dla wielu będą bardzo skromne, ale w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy. archiwum

Opolska wigilia dla bezdomnych to księdza chyba największe dzieło w 45-letniej posłudze jako kapłana i niemal 30-letniej jako proboszcza w parafii Św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach. Jak długo te dzieło będzie kontynuowane?

Najlepiej by było, gdyby takiej wigilii dla samotnych i bezdomnych nie musielibyśmy w ogóle organizować. Gdyby każdy z nas miał gdzie i z kim spędzić święta, byłby najszczęśliwszy. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację geopolityczną i społeczną, to wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Obawiam się, że niestety zawsze w naszym społeczeństwie będą ludzie, którzy nie będą potrafić zaadoptować się do współczesnego świata.

Ksiądz już od dwóch lat jest na zasłużonej emeryturze, ale wydaje mi się, że ksiądz nie potrafi bezczynnie siedzieć.

Taki już jestem i choć w piłkę nożną nie będę grał, bo zdrowie już nie te, to gdy chodzi o te charytatywne dzieła, także sportowe, to tak długo, jak mi Pan Bóg pozwoli, tak długo będę w nich uczestniczył. A ja walczę, jak prawdziwy sportowiec, dopóki starczy mi sił.

Czego ksiądz życzy czytelnikom NTO i mieszkańcom Opolszczyzny? Bo te święta znów będą inne niż zwykle. Gdy wydawało nam się, że pandemia koronawirusa, którą udało nam się przezwyciężyć, była najgorszym, co nam się wydarzyło, to wkrótce okazało się, że za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna. A to później pogorszyło sytuacją gospodarczą naszego kraju. Tegoroczne święta dla wielu będą więc bardzo skromne, ale chyba w Bożym Narodzeniu to nie wystawny stół jest najważniejszy.

W imieniu wszystkich tych, którzy starają się pomagać innym i swoim własnym życzę, aby Chrystus ponownie narodził się w Betlejem wielu waszych serc. Aby narodził się przez dobro, miłość, wiarę i nadzieję. Nadzieję - nie matkę ludzi głupich, ale matkę ludzi rozsądnych, patrzących perspektywicznie. I tego z głębi serca życzę, aby ten nowonarodzony Chrystus narodził się w nas samych, bo jeśli się to stanie, to wówczas dobro, nadzieja i miłość będą realizowane w codziennym naszych życiu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska