Waldemar Z. skatował chłopczyka, bo słyszał głosy. Po 5 latach opuścił zamknięty zakład. Musi jednak dalej leczyć się na wolności

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Do ataku doszło w Kadłubie pod Strzelcami Opolskimi.
Do ataku doszło w Kadłubie pod Strzelcami Opolskimi. R. Dimitrow / archiwum
41-letni Waldemar Z., który w 2018 r. wbiegł do przypadkowego domu w Kadłubie i brutalnie skatował roczne dziecko, nie musi być dłużej izolowany. Mężczyzna opuścił niedawno zamknięty zakład, w którym przeszedł przymusowe leczenie. Jak wskazuje sąd, mężczyzna nie stanowi dziś zagrożenia. Musi jednak kontynuować leczenie na wolności.

Sprawa dotyczy wydarzeń z listopada 2018 roku.

Waldemar Z. wpadł do przypadkowego domu w Kadłubie pod Strzelcami Opolskimi i zaczął tam katować rocznego chłopczyka: rzucał nim o podłogę, kopał, dusił i przydeptywał nogą.

Gdy matka próbowała powstrzymać furiata, mężczyzna zaczął ją dusić i uderzać jej głową o podłogę.

Kobiecie udało się uwolnić m.in. dzięki łyżce do butów, którą zadała napastnikowi kilka ciosów. Matka uciekła z dzieckiem do sąsiadów i wezwała pomoc.

Na skutek ataku, chłopczyk trafił na oddział intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. Był podłączony do respiratora ze względu na urazy klatki piersiowej, brzucha i kończyn. Chłopczyk był długo pod opieką specjalistów - ostatecznie powrócił do domu.

Więcej ofiar furiata

Roczne dziecko nie było jedyną ofiarą Waldemara Z.

Furiat zaatakował wcześniej także dwie kobiety.
Furiat zaatakował wcześniej także dwie kobiety. R. Dimitrow / archiwum

Wcześniej mężczyzna zaatakował także dwie kobiety z gminy Kolonowskie, które zabrały mężczyznę autostopem, nie podejrzewając niczego złego. Napastnik szarpał jedną z nich, ale na szczęście kobiety zdołały się od niego uwolnić.

Policjanci szybko namierzyli mężczyznę - został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Początkowo miał usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa dwóch osób, jednak stan psychiczny zatrzymanego wzbudził zastrzeżenia śledczych.

Po jego zbadaniu okazało się, że w trakcie ataku Waldemar Z. był niepoczytalny. W związku z tym nie mógł odpowiedzieć karnie za ten czyn. Sąd skierował natomiast mężczyznę na leczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Koniec izolacji w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym

Niedawno Waldemar Z. został zwolniony do domu.

- Na podstawie opinii biegłych psychiatrów oraz opinii psychologa, sąd uznał że dalszy pobyt mężczyzny w zamkniętym zakładzie nie jest konieczny - mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Na to postanowienie prokurator złożył zażalenie, ale nie zostało ono uwzględnione.

- W obecnym stanie zdrowia mężczyzny nie ma ryzyka, że podobne czyny powtórzą się przyszłości. To wynika jednoznacznie z opinii biegłych psychiatrów - dodaje Marcin Rakoczy, obrońca Waldemara Z. z kancelarii JHC Adwokaci Opole. - Obecnie brak jest podstaw prawnych do dalszego stosowania tego środka izolacyjnego.

Sąd Okręgowy w Opolu nakazał Waldemarowi Z. terapię leczniczą na wolności.

Miejsce ataku furiata:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska