17 listopada obchodzony był już po raz czwarty Światowy Dzień Wcześniaka. Opolski szpital ginekologiczno-położniczy wziął w nim udział po raz pierwszy.
Na spotkania zostali zaproszeni nie tylko rodzice świeżo narodzonych wcześniaków, które przebywają na oddziale, ale także personel szpitala i rodzice tych dzieci, którzy przez wcześniacze piekło przeszli już kilka lat temu.
Właśnie oni stoją teraz przed odpowiedzialnym zadaniem - będą tworzyć pierwszą na Opolszczyźnie grupę wsparcia. W sposób nieformalny takie wsparcie już jest, bo kilka mam przybiega na oddział na każdą prośbę personelu.
Teraz grupa ma działać w sposób zorganizowany - spotykać się regularnie, ale też przybywać do szpitala, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. A ta potrzeba to najczęściej zapłakani i załamani rodzice, którzy stoją nad szpitalnym łóżeczkiem bez wiary, że ich pociecha wyjdzie z wcześniactwa bez szwanku. - I ja im się nie dziwię. Bo ciężko uwierzyć w to, że będzie lepiej, gdy widzi się swoje maleństwo w plątaninie kabelków, podłączone do respiratora i maszyn sprawdzających funkcje życiowe.
W zasadzie żadne słowa typu "weź się w garść, będzie dobrze" nie docierają, bo paraliżujący strach o życie dziecka przesłania wszystko - mówi Marzena Kulpa z Nysy, mama 4,5-letniego dziś Tymka.
Tymoteusz urodził się w 28. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 1260 gramów, dostał 5 punktów w skali Apgar. Od razu trafił do inkubatora, a cztery dni później przyplątało się zapalenie płuc i musiał zostać podłączony do respiratora. Na oddziale patologii noworodków i wcześniaków spędził równo 50 dni. Dziś jest zdrowym, rozbrykanym, ślicznym chłopakiem. Żywym dowodem na to, że z wcześniactwa można wyjść.
- Wciąż pamiętam, jak płakałam, jak się bałam, że Tymek będzie niepełnosprawny. Nic do mnie nie docierało - wspomina Marzena. - Pewnego dnia na oddział przyszło małżeństwo z odchowanym wcześniakiem po sporych przejściach. I jak popatrzyłam na to ich radosne, zdrowe dziecko, pierwszy raz pomyślałam "Boże, może i nam się uda z tego wyjść...".
Dziś Marzena jest jedną z mam, które współtworzą grupę wsparcia przy oddziale dla wcześniaków. Nieraz już pocieszała płaczące przy łóżeczkach mamy. Do współpracy namówiła ją Beata Adamska, pielęgniarka z oddziału, na którym leżał Tymek.
Marzena przegadała z nią wiele nocy, przekazując i pozytywne, i krytyczne uwagi. Chociażby to, że rodzic czuł się na oddziale niezwykle osamotniony i zagubiony, gdy pytał pielęgniarki o stan dziecka, a słyszał za każdym razem "Proszę pytać lekarza".
- A wystarczyło powiedzieć "Dziś Tymek zjadł dużo mleczka" i jest w dobrym nastroju, ale szczegóły o stanie zdrowia powie lekarz". Niby nic, a przekaz zupełnie inny - podkreśla Marzena.
Dziś z radością obserwuje, jak bardzo oddział się zmienia. Pielęgniarki i położne mocno zaangażowały się w tworzenie Strefy Wcześniaka, a pod wodzą Beaty Adamskiej i Lidii Papciak organizują też rokrocznie Piknik Wcześniaka.
Lekarzom i pielęgniarkom zależy też na współpracy z dobrym psychologiem, który zajmie się rodzicami wcześniaka od momentu, gdy dziecko trafi na oddział. Inicjatywie przyklaskuje nowy szef szpitala dr Edward Puchała, który od początku do końca uczestniczył w obchodach Światowego Dnia Wcześniaka.
- U nas Dzień Wcześniaka jest nie tylko 17 listopada, ale cały rok. Bo cały czas walczymy i o życie dzieci, i o jego jakość. Każda inicjatywa, która może w tym pomóc, będzie mile widziana - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?