Weszli jak do siebie

W łamano się między innymi do siedziby poseł AWS Elżbiety Adamskiej-Wedler. Złodzieje nie byli amatorami. Najpierw wyważyli drzwi wejściowe do kamienicy, potem przeszli na zaplecze budynku, gdzie przygotowali sobie drogę ewakuacji. Przecięli kraty w wychodzącym na teren podwórka oknie i ruszyli na pierwsze piętro, gdzie swoje biuro ma posłanka Adamska-Wedler. Za pomocą łomu forsowali drzwi. Po splądrowaniu pomieszczeń poszli piętro wyżej, gdzie swoją siedzibę ma Stowarzyszenie Związków i Organizacji Sportowych. W podobny sposób weszli tam do pięciu pokoi. Interesował ich przede wszystkim sprzęt komputerowy i gotówka. - Otworzyli kasetkę z pieniędzmi, w której było około dwóch tysięcy złotych - mówi Adam Chwastowski, prezes stowarzyszenia.
Pierwszym, który zauważył włamanie był Przemysław Cygler, pracownik stowarzyszenia. - Wejście do kamienicy było zablokowane od wewnątrz. Złodzieje zabezpieczyli się w ten sposób na wypadek niespodziewanej wizyty. W naszym biurze panował ogromny bałagan. Wszystkie dokumenty wyrzucono z szaf na podłogi - opowiada.
Przeszukując biurka, zabierali także znalezione kalkulatory. Mieli wystarczające dużo czasu, żeby wybrać wśród nich tylko te działające.
Z biura posłanki AWS skradziono drukarkę i komputer. - Co gorsze zniknęły także czyste blankiety przelewów i upoważnień. Złodzieje skorzystali też z moich pieczątek imiennych i biura. Apeluję do czytelników "NTO" i instytucji, które mogłyby zetknąć się z tymi dokumentami, aby zachowali wobec nich dużą ostrożność - ostrzega Elżbieta Adamska-Wedler. - Nie wykluczam także, że włamanie mogło mieć inny aspekt. Przejrzano bowiem dokumentację zgromadzoną w moim biurze. Ostatnie włamanie było już trzecim w historii. Wcześniejsze jednak odbywały się trochę inaczej. Nie chcę wypowiadać się za policję, ale mam powody przypuszczać, że niekoniecznie musiało tu chodzić o zwykły rabunek - dodała posłanka AWS.