Wizje bez zaciemnienia

Agata Jop
W wydziale urbanistyki mówiono nieprawdę: odwoływaliśmy się od decyzji w sprawie pozwolenia na budowę "błękitnej wstęgi" - twierdzą sąsiedzi pawilonu.

Po zeszłotygodniowym artykule w "NTO" na temat pawilonu handlowo-usługowego stawianego przy ul. Horoszkiewicza w Opolu do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy domków jednorodzinnych sąsiadujących z "błękitną wstęgą". - To nieprawda, że nie odwoływaliśmy się od decyzji w sprawie pozwolenia na budowę pawilonu - twierdzili i pokazali dokumentację gromadzoną na przestrzeni ostatnich lat. Mają wiele zastrzeżeń do powstającej pod ich oknami budowli.
- Kiedy podejmowaliśmy decyzję o zamieszkaniu na osiedlu "Habitatu", wiedzieliśmy, na co się decydujemy - mówią. - Zaakceptowaliśmy przedstawione nam warunki. W naszym sąsiedztwie miał być pas zieleni i pawilon. W nim - m.in. gabinety lekarskie, więc uznaliśmy, że nie grozi nam specjalny ruch samochodowy. Tymczasem nie widzimy miejsca na obiecaną zieleń, konstrukcja ocienia nam ogródki, a niektórym nawet pokoje z kominkiem. Od naszej strony, na tyłach pawilonu, mają zostać ulokowane trzy śmietniki. To wszystko obniża wartość naszych domów i działek. Nie na to się decydowaliśmy, przystępując do budowy.
W decyzji wydziału urbanistyki, architektury i nadzoru budowlanego Urzędu Miasta Opola wydanej w roku 1996 czytamy m.in.: "wysokość zabudowy - 2 kondygnacje, przy czym od strony jednorodzinnej zabudowy nie może przekraczać wysokości jednej kondygnacji", "na terenie pomiędzy projektowanym pawilonem a obszarem budownictwa jednorodzinnego proponuje się nasadzenie pasa zieleni, który przysłoni nieciekawą ścianę pawilonu, przy czym teren ten nie może stanowić drogi służącej do zaopatrzenia sklepów", "lokalizowane w pawilonie usługi nie mogą być uciążliwe dla otoczenia".
Przez kolejne lata teczka z dokumentami rosła. Mieszkańcy odwoływali się w sprawie decyzji wydziału urbanistyki do urzędu wojewódzkiego. W styczniu 2000 roku wojewoda uchylił zaskarżoną decyzję w całości i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji, czyli wydział urbanistyki.
Anna Denkiewicz, naczelnik wydziału, przyznaje, że interwencja mieszkańców jednak była, ale inwestor uwzględniał ich kolejne postulaty. To, co napisano w decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, nie było stawianymi przez urząd miasta wymaganiami, a jedynie sugestiami wobec inwestora. - To były nasze wizje tego, co chcielibyśmy tam widzieć - twierdzi naczelnik. - Nie możemy tych punktów egzekwować. Trzeba przyznać, że "Habitat", który stawiał osiedle, akurat w przypadku zmiany planu postępował uczciwie. Plan dotyczący tego terenu nie jest szczegółowy. Uwzględnia wszystkie normy i przepisy. A że prawo w ciągu ostatnich lat zostało zliberalizowane... Ja muszę się ściśle kierować prawem i nie mogę odmawiać wydania decyzji o zabudowie, jeżeli prawo jest przestrzegane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska