Rodzice dzieci, które w maju mają przystąpić do I Komunii Świętej w parafii św. Jerzego Męczennika i Podwyższenia Krzyża Świętego na Brochowie, dostali listy od proboszcza ks. Jana Kleszcza. Za potwierdzeniem przesyłki.
- To szczyt absurdu. Komunia będzie w maju, a przygotowania rozpoczęły się już we wrześniu. A u ks. Kleszcza nie ma mowy o współpracy, tylko terror i wymagania - żalą się rodzice. Szykują pismo do proboszcza z prośbą o zmianę kapłana, który przygotuje ich dzieci. Aby przekazał przygotowania innemu duchownemu. Niektórzy myślą o przeniesieniu dzieci do innego kościoła.
- Ale z pobliskimi parafiami jest problem, bo należą do jednego dekanatu, a dziekanem jest... ks. Kleszcz - mówi jeden z rodziców. Zarzucają proboszczowi, że ustala zasady, których z nimi nie konsultuje. Proboszcz organizuje co miesiąc spotkania w soboty o godz. 18. Na początku jest msza św., potem dyskusja. Mieszkańcy Brochowa mówią, że spotkania kończą się nawet po godzinie 20, a w kościele jest zimno. Ksiądz wymaga też, by oboje rodzice uczestniczyli w spotkaniach.
- Nie przyjmuje tłumaczeń, że jedno może pracować lub opiekować się dziećmi. Rozdaje zadania każdemu z nas w osobnych kopertach - mówi jeden z rodziców.
- Ksiądz potrafi powiedzieć: "Witam wszystkich, babcie mniej chętnie, ale jednak witam". Proboszcz zachowuje się, jakby miał przed sobą dzieci i może im zwracać uwagę, krzyczeć i pouczać - dodają rodzice. Dziwią się też, że spotkania muszą przygotowywać kilka dni wcześniej.
Czytaj też**Pawełek nie pasował im do tej komunii**
Ksiądz w liście do rodziców oświadczył, że rozważa rezygnację ze "współpracy z pewną grupą rodziców". "Z 51 rodzin zgłoszonych do udziału w drodze poprowadzenia swoich dzieci do więzi z Chrystusem, raptem cztery były w komplecie na każdym ze spotkań. A z grona 93 rodziców 15 nie pojawiło się wcale. (...) Grupa rodziców ma do zaoferowania tylko swoje pretensje" - czytamy w liście księdza Kleszcza. Nie chciał on jednak z nami rozmawiać o problemie. Powiedział, że jest to "wewnętrzna sprawa parafii".
- Problem pojawia się na poziomie komunikacji księdza proboszcza z wiernymi. Jeśli rodzice stwierdzą, że nie są w stanie go rozwiązać i poproszą kurię o pomoc, na pewno takową otrzymają - komentuje ks. Rafał Kowalski, rzecznik arcybiskupa Józefa Kupnego. - Zwróciliśmy uwagę proboszczowi, iż jego działania zostały źle odebrane przez parafian, prosząc, by zechciał wyjaśnić swoje intencje. W przygotowaniu dzieci do pełnego uczestnictwa we mszy św. najważniejszy jest przykład ze strony rodziców i atmosfera życia religijnego panująca w domu. Żadne nauki i katechezy nie przemówią z taką mocą, jak widok mamy i taty, którzy uczestniczą w Eucharystii. Nic dziwnego zatem, że proboszczowi zależy na tym, by to rodzice wskazywali swoim dzieciom na wartość sakramentu, do którego te się przygotowują - wyjaśnia ks. Kowalski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?