Wspólnie dbajmy o szkołę

Redakcja
Waldemar Kraśnikiewicz z Kuratorium Oświaty w Opolu.
Waldemar Kraśnikiewicz z Kuratorium Oświaty w Opolu.
Na pytania internautów odpowiadał Waldemar Kraśnikiewicz z Kuratorium Oświaty w Opolu. Oto zapis dyskusji.

** Temat rozmowy: Szkoła bez przemocy - to temat dzisiejszego spotkania.

Gościem czata jest Waldemar Kraśnikiewicz z Kuratorium Oświaty w Opolu. Prosimy o zadawanie pytań.

~miki: - Minister edukacji wymyślił, żeby wprowadzić monitoring do wszystkich szkół. Czy to może rozwiązać problem szkoły ?
~Gość: - Monitoring, podglądanie uczniów nie wzbudza mojego zachwytu, ale stał się wyznacznikiem czasu, w którym żyjemy. Musimy patrzeć na to, co się dzieje z naszymi dziećmi. To, że dużo szkół z terenu naszego województwa posiada monitoring świadczy o tym, że jest potrzebny. Żadne działania tego typu nie zastąpią podstawowych działań związanych z wychowaniem. Monitoring może stać się częścią tych oddziaływań w celu poprawy bezpieczeństwa.

~doswiadczony: - Prawda jest taka, że uczniowie nie boją się nauczycieli. Za moich czasów, nauczyciel to był ktoś, teraz to jest nikt.
~Gość: - Nie potrafię zrozumieć, dlaczego uczeń miałby się bać nauczyciela. Jeżeli wzajemne kontakty nie bazują na bezpieczeństwie, zaufaniu to te kontakty są złe. Strach nie rodzi nic dobrego. Postawa nauczyciela, jego prestiż, wynika z kompetencji, osobowości, którą reprezentuje. Żaden przekaz oparty na wymuszaniu nie wnosi nic do edukacji, wychowania młodego pokolenia. Jest barierą.

~doswiadczony: - To mi przypomina wychowanie bezstresowe. Rodzice zawalili początki wychowania dziecka i teraz problem mają szkoły.
~Gość: - Kontakty nauczyciel-uczeń oparte na strachu nie służą wychowaniu, nie ma to nic wspólnego z wychowaniem bezstresowym. To, że szkoła musi i powinna współpracować z rodzicami, wspierać ich, leży w jej interesie. Poszerza skuteczność jej oddziaływań. Nie ma czegoś takiego jak problem szkoły, problemy są problemami wspólnymi i wspólnie musimy je rozwiązywać. Dyscyplina szkolna oparta na określeniu granic dla zachowań młodych ludzi nie ma nic wspólnego z działaniami polegającymi na straszeniu dzieci. Jest mądrym modelem budowania odpowiedzialności za siebie młodego człowieka. Jest częścią oddziaływań wychowawczych.

~miki: - To po co monitoring, skoro to nic nie daje?
~Gość: - Nie stwierdziłem, że jestem przeciwnikiem monitoringu. Powiedziałem, że nie jestem wielbicielem. Jeżeli szkoła stwierdzi, że tego typu działania są konieczne, realizuje je, ponieważ służy to jej pracy lub monitoring jest budowany na prośbę rodziców.

~kuron: - Kuratorium reaguje dopiero jak coś złego się dzieje, dlaczego nie wcześniej?
~Gość: - Jednym z podstawowych zadań, które realizujemy, jest pomoc w rozwiązywaniu problemów szkół. Działamy na wniosek dyrektorów, nauczycieli, środowiska lub rodziców. W zakresie zadań, które realizujemy, znajduje się szeroko rozumiane wsparcie dla działań profilaktycznych i wychowawczych szkół. Działanie wyprzedzające pewne zdarzenia, budowanie systemu wsparcia dla szkół. Odpowiadamy na potrzeby indywidualne naszych placówek, ale także pomagamy we wdrażaniu rozwiązań systemowych. Działania związane z realizacją profilaktyki wyprzedzającej są mniej widoczne i może dlatego niedostrzegane na co dzień.

~kuron: - Uczeń, który leje innych, powinien być po prostu wyrzucony ze szkoły.
~Gość: - Mówiłem przed chwilą o systemach dyscyplinujących tworzonych przez szkołę. W tworzeniu takiego systemu szkoły muszą wziąć pod uwagę działania związane z reakcją na złe zachowania uczniów. Taką reakcją może być wniosek o relegowanie ucznia ze szkoły. Z tym że podlega to określonej procedurze. W wypadku naszej oświaty obowiązek szkolny przewiduje przeniesienie ucznia do innej szkoły. Najłatwiejszą reakcją może być właśnie wyrzucenia, ale przecież szkoła powinna wychowywać, a więc stosować środki, które pomogą dziecku odnaleźć pozytywną drogę. Samo karanie nie jest elementem wychowawczym. Kara stanowi tylko część oddziaływań szkoły w stosunku do ucznia.

~doswiadczony: - To inna szkoła będzie mieć z nim problem.
~Gość: - Jeżeli przyjmiemy, że wychowanie młodego człowieka jest problemem dla szkoły, to mogę się z tym zgodzić, ale tego typu myślenie jest błędne, ponieważ nikt odpowiedzialny nie pozostawi dziecka samemu sobie, bez udzielenia mu pomocy. Za popełnienie złego czynu grożą określone konsekwencje. Oddziaływania wychowawcze są rozłożone w czasie, mają pomóc dziecku odnaleźć się.

~miki: - A może po prostu szkoły powinny być mniejsze, wszyscy by się znali i nie było by problemu. Szkoły to molochy z anonimowymi uczniami.
~Gość: - Zgadzam się z tym wnioskiem, jestem za. I podpisuję się obiema rękami.

~kora: Moje dziecko idzie do szkoły za dwa lat, już sie tego boję. Jaką mam gwarancję, że w szkole publicznej będzie bezpieczne.
~Gość: - Proszę mi wierzyć, że nasze szkoły są bezpieczne. Zdarzają się na ich terenie, które nas bulwersują, ale naprawdę jesteśmy coraz lepiej przygotowani do zapobiegania tego typu zdarzeniom i do rozwiązywania problemów. Jesteśmy coraz bardziej kompetentni, umiemy więcej, więcej rozumiemy.

~rodzic: - Mam wrażenie, że nauczyciele są niedokształceni. Już na studiach powinni uczyc się jak radzić sobie z uczniem sprawiającym kłopoty.
~Gość: - To prawda, że system przygotowujący nauczycieli do pracy w szkołach nie zawsze potrafi wyposażyć w ich określone kompetencje. Na szczęście, mamy system wspierający, większość nauczycieli systematycznie wzbogaca wiedzę i umiejętności na studiach podyplomowych, kursach i wszelkiego rodzaju doskonaleniach wspierających ich osobiście i ich pracę. Ale zgadzam się, powinny to robić wyższe uczelnie, dając nauczycielom to wszystko, czego muszą szukać później w czasie pracy.

~doswiadczony: - Jaka jest ta pomoc, co możecie zrobić?
~Gość: - Kuratorium Oświaty wspiera wszelkiego rodzaju inicjatywy, służące podnoszeniu kwalifikacji nauczycieli. Robimy to bezpośrednio lub poprzez promocję najlepszych rozwiązań proponowanych nauczycielom.

~rodzic: - Tylko z tego co wiem, to nie ma na to pieniędzy
~Gość: - Pieniędzy jest mało, to prawda. Nauczyciele, niestety, mimo takiej, a nie innej pensji muszą inwestować w swój rozwój.

~ania: - Co pana zdaniem powinno zmienić się w szkole?
~Gość: - Wierzę i wiem, że szkoła rozwija się. Coraz komeptentniej buduje młodego człowieka. Z doświadczenia życiowego wiem, że tylko ewolucyjne, oparte na długofalowych planach działania, mogą przynieść pozytywne efekty. W wychowaniu nie ma jedynie prawdziwych odpowiedzi. Docieramy wspólnie (rodzice, uczniowie i nauczyciele) do celu, jakim jest budowa młodego człowieka i naszych wspólnych relacji. Jeżeli chodzi o zmiany, to idziemy w dobrym kierunku. Jestem zbudowany kontaktami z ludźmi, zajmującymi się edukacją. Coraz częściej spotykam się z osobowością i wrażliwością, które mi imponują.

~bywalec: - To wszystko jest dziwne. Ja też chodziłem do szkoły i nigdy w zęby nie dostałem, więc co się stało przez te 20 lat.
~Gość: - Większość uczniów i dzisiaj nie dostaje - jak to Pan ujął - w zęby. Sytuacje, które nas zatrważają, są rozwiązywane na terenie szkół, ale czasami zdarza się tak, że zwykły incydent urasta do niebotycznych rozmiarów w momencie, gdy wezmą go w swoje ręce media. Rzeczywiście, znajduję się na terenie Nowej Trybuny Opolskiej, i ta uwaga może być nie na miejscu, ale w tym wypadku jestem wdzięczny za sam pomysł i realizację programu antyprzemocowego, a co do roli mediów - nie chodzi o to, żeby szkoła była zamkniętą twierdzą, z której nic się nie wydobywa. Szkoła powinna i musi być otwarta, szukać sprzymierzeńców, nie uciekać od problemów i nie bać się prosić o pomoc. Wierzę, że uzyska ją w każdym momencie, także od mediów.

~rodzic: - Słyszałem, że szkoły mają jakieś procedury i regulaminy, których powinny się trzymać. Wiedzą co mają robić, ale może nie wiedzą jak?
~Gość: - To prawda. Mam przed sobą "Interwencję kryzysową w szkole i placówce oświatowej", broszurę przygotowaną przez pracowników kuratorium, przedstawicieli policji i oświaty, przedstawiającą procedury postępowania interwencyjnego w szkole. Mogę stwierdzić na podstawie własnej wiedzy i kontaktów ze szkołami, że procedury te stały się częścią szkolnego systemu profilaktyki - w skrócie SPP - i są częścią statutu, czyli prawa wewnątrzszkolnego. Szkoły zobowiązane są nie tylko do opracowania takich procedur, ale także zaznajomienia z nimi uczniów i rodziców. Radzę, jeżeli jest Pan/Pani zainteresowany tym tematem o zerknięcie do statutu szkoły dziecka.

~doswiadczony: Czyli jakby się o tym nie mówiło, (na przykład w mediach) to nie byłoby problemu?
~Gość: - Jak już powiedziałem, rzeczywistość medialna, a codzienna praca wychowawcza szkoły, według mnie, różnią się. Jest to moje osobiste zdanie i nie chcę tworzyć wrażenia lub oskarżać kogokolwiek o "spisek". Wiem, że ciężka i długotrwająca praca szkoły nie jest ukazywana w sposób pełny. Czasami incydent bywa jedynym obrazem szkoły. Jest to niesprawiedliwe.

~balbina: - W jaki sposób szkoły chcą zaangażować rodziców do walki z przemocą w szkołach?
~Gość: - Samo pytanie sugeruje delikatną manipulację rodzicami. Można by wnioskować, że szkoły mogłyby myśleć, że w swoich działaniach mogą dysponować rodzicami. Szkoły są dla rodziców, dla ich dzieci. Zaangażowanie rodziców w pracę placówki oświatowej wynika z poczucia wspólnej odpowiedzialności za wychowanie i edukację młodego człowieka. Coraz częściej w pełni to do nas rodziców dociera. Wspólna odpowiedzialność to określenie celów, wzajemny szacunek i wiara w to, że wychowanie mojego dziecka jest nie tylko moją troską, ale także troską nauczyciela. Jest to jedyna droga, po prostu nie można inaczej.

~rodzic: - Chyba też są w szkołach pedagodzy, chociaż ja go jeszcze na oczy nie widziałem?
~Gość: - W większości szkół województwa opolskiego pracują pedagodzy. Proszę poprosić o kontakt z pedagogiem, na pewno uzyska go pan/pani. Jeżeli szkoła, w której uczy się dziecko nie ma pedagoga, jest on dostępny w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

~kora: W szkołach niepublicznych jest chyba inaczej? Są bezpieczniejsze?.
~Gość: - Nie dzielę szkół na publiczne lub niepubliczne. Przekonania o tym, że są lub nie są bezpieczne, nie są weryfikowalne. Poczucie bezpieczeństwa jest czymś indywidualnym. Może te szkoły są lepiej wyposażone, może grają tu role inne sprawy. To nie jest moje przekonanie.

~kora: - A co jak się coś złego stanie, kto wtedy pomoże mojemu dziecku?
~Gość: - Rzeczy przykre, zdarzenia, które trudno przewidzieć, mają miejsce. Wiem i mówię to z pełnym przekonaniem, że dziecko na pewno dostanie pomoc od nauczyciela, wychowawcy, pedagoga, dyrektora. Jesteśmy odpowiedzialni, ale ta odpowiedzialność towarzyszy nam w naszej pracy. Procedury, o których mówiłem wcześniej, przewidują, że każde zdarzenie musi mieć adekwatną do poziomu zagrożenia reakcję. W wypadku takiej potrzeby szkoła natychmiast zwraca się o pomoc do np. służby zdrowia lub innych służących jej instytucji. Wierzę w to. Dziękuję za olbrzymie zainteresowanie, służę pomocą w każdej sprawie, która Państwa nurtuje. Po to jestem. Znajdziecie mnie Państwo w kuratorium oświaty.

NTO: Dziękujemy za udział w czacie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska