Wypadek w parku linowym - śledztwo umorzone

fot. Krzysztof Strauchmann
Marian Gorzelanny, właściciel parku linowego w Pokrzywnej,  uważa, że tu jest bezpiecznie, jeśli tylko uczestnicy zabawy przestrzegają obowiązujących zasad.
Marian Gorzelanny, właściciel parku linowego w Pokrzywnej, uważa, że tu jest bezpiecznie, jeśli tylko uczestnicy zabawy przestrzegają obowiązujących zasad. fot. Krzysztof Strauchmann
Mieszkaniec Prudnika spadł z wysokości 6 metrów z pomostu w parku linowym w Pokrzywnej. Według prokuratora - sam jest sobie winien.

Pod lupą

Pod lupą

Regulamin korzystania z parku linowego stanowi m.in., że:
* W programie mogą uczestniczyć osoby w wieku co najmniej 8 lat,
o wzroście 130 cm.
* Uczestnicy do 18. roku życia muszą być w towarzystwie osoby dorosłej.
* Po sprawdzeniu przez instruktora założonego sprzętu asekuracyjnego nie wolno przy nim nic zmieniać.
* Po dojściu do platformy należy przepiąć się do następnej liny asekuracyjnej.

Prudnicka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku, do jakiego doszło w parku linowym. 38-letni Radosław N. spadł z pomostu zbudowanego 6 metrów nad ziemią i doznał ciężkiego urazu kręgosłupa.

Mężczyzna wybrał się do Pokrzywnej razem z córkami w niedzielę, 27 lipca. W parku linowym na terenie kąpieliska leśnego bywał już wcześniej, znał miejscowe atrakcje. Rozmieszczono tu na drzewach konstrukcje z lin, pomostów i zjazdów, po których można się wspinać i chodzić. Każdy chętny do takiej zabawy - zgodnie z wewnętrznym regulaminem - wcześniej powinien wysłuchać rad instruktora i zaopatrzyć się w wypożyczalni w sprzęt asekuracyjny.

Radosław N. doszedł do pomostu na drzewie, przy którym jest stanowisko zjazdowe. Przypiął swoje dzieci do liny asekuracyjnej i przygotował je do zjazdu. W momencie gdy sam chciał zjechać na linie, spadł na ziemię.

- Ten pan zlekceważył regulamin korzystania z parku - mówi Marian Gorzelanny, właściciel ośrodka w Pokrzywnej - Być może zgubiła go rutyna. Wchodząc na platformę, powinien zaraz przepiąć swoją linę asekuracyjną do czerwonej liny na drzewie. A on tego nie zrobił, nie zapiął się. Instruktor był w tym czasie na dole. Jak jest duży ruch, instruktorzy nie są w stanie dopilnować każdego korzystającego z parku.

- Nasza rola polega na przeszkoleniu chętnych i wydaniu im sprzętu asekuracyjnego - tłumaczy Stanisław Wróbel, instruktor, który feralnego dnia był w parku. - Nie mamy obowiązku towarzyszenia ludziom na górze.

Janusz Aniszewski, szef prudnickiej prokuratury, wyjaśnia, że nie było żadnych świadków wypadku. Mężczyznę zauważono dopiero w chwili, gdy już leżał na ziemi.
- Instruktor podejrzewa, że ten pan skoncentrował się na dzieciach i przeoczył swoją asekurację - mówi prokurator Aniszewski. - Poszkodowany zeznał, że nie pamięta, jak do tego doszło. A oględziny sprzętu asekuracyjnego wykazały, że wszystko jest sprawne.

Wątpliwości ma jednak rodzina Radosława N. Chce się odwołać od decyzji prokuratury. Zastanawia się, dlaczego tuż po wypadku nie wezwano policji. Dzień po tym, jak do niego doszło, to ojciec poszkodowanego zawiadomił o wszystkim organa ścigania.
- Nie wierzymy, że się odpiął i skoczył - mówi matka Radosława N. - On pamięta, że się zapinał.

Radosław N. po wejściu do parku podpisał oświadczenie, z którego wynika, że zapoznał się z obowiązującym w tym miejscu regulaminem i będzie się do niego stosował.

- Nasz park linowy zbudowała profesjonalna firma, która ma międzynarodowe certyfikaty - argumentuje Gorzelanny. - Cały sprzęt i wyposażenie mają atesty, nad bezpieczeństwem odwiedzających nas ludzi czuwają licencjonowani instruktorzy. Dla korzystających zgodnie z regulaminem park jest bezpieczny. Zresztą na świecie działa bez wypadków wiele takich miejsc rozrywki.

W Polsce nie ma instytucji państwowej, która kontrolowałaby i dopuszczała do użytkowania parki linowe. Firmy budujące takie urządzenia muszą jednak spełniać wymogi Międzynarodowej Federacji Towarzystw Alpinistycznych. Park w Pokrzywnej, czynny od maja tego roku, przed oddaniem do użytku był sprawdzany jedynie przez wykonawcę.

Radosław N. przebywa obecnie na leczeniu rehabilitacyjnym w szpitalu w Korfantowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska