Wypłata przyszła po latach

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Wczoraj w wypłacających świadczenia bankach panowała pełna mobilizacja. Do dyspozycji ofiar III Rzeszy były życzliwe kasjerki i kawa w termosach.

Dzięki gęstej sieci banków uniknięto tłoku. W Opolu przed specjalnie przygotowanymi okienkami przez długie godziny nie pojawiał się nikt.

Jedną z 43 osób na Opolszczyźnie, które zostały wczoraj załatwione, jest pani Maria, 98-letnia niewidoma osoba, która 4 wojenne lata spędziła w obozie Ravensbrück. Pracownice Banku PKO BP odwiedziły ją w domu, by pomóc dopełnić formalności związanych z otrzymaniem pieniędzy.
- Mam bardzo dużo długów, więc pierwszą ratę odszkodowania przeznaczę głównie na ich spłatę - mówi pani Maria. - Kiedy nie miałam pieniędzy, musiałam pożyczać od przyjaciół. Więc teraz oddam im dług z podziękowaniem i wdzięcznością, ale mnie niewiele zostanie. A kolejne raty będą dopiero w przyszłości...
Pierwotnie pani Maria zamierzała zrealizować przekazanie odszkodowania przez pełnomocnika.
- Jestem oburzony na bank - mówi Edward Marszałek, wiceprezes Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę w Opolu. - Podjąłem się pomóc blisko 100-letniej niewidzącej osobie i być jej pełnomocnikiem. Uzyskałem poręczenie notarialne i już przedwczoraj udałem się do banku. Kazano mi przyjść następnego dnia. Wczoraj okazało się, że też nie mogłem sprawy załatwić, bo w moim pełnomocnictwie brakowało numeru pesel i daty urodzenia pani Marii. Bank nie uszanował ani wieku tej pani, ani mojej dobrej woli. Tym bardziej mi przykro, że jestem nie tylko osobą prywatną, ale także przedstawicielem stowarzyszenia - dodaje poirytowany i rozgoryczony pan Marszałek.

Dyrektor II oddziału PKO w Opolu Romuald Nowak wyjaśnia, że w tej sprawie nie było złej woli banku:
- Musimy przestrzegać procedur wyznaczonych nam przez polską i niemiecką fundację. Oczywiście, że ufamy panu Marszałkowi, ale w tak prestiżowej sprawie jak wypłata odszkodowań trzeba bezwzględnie przestrzegać przepisów, a one określają, jakie dane muszą się znaleźć na pełnomocnictwie.
Przedstawicielki Banku PKO w Opolu odwiedziły panią Marię w domu i tam załatwiły wszelkie formalności.
- Panie były bardzo miłe, przyniosły kwiaty, przepraszały za wszelkie niedogodności i bardzo pani Marii pomogły - opowiada pani Janina, jej o 10 lat młodsza opiekunka. - Jesteśmy razem od ponad 40 lat, niemal od czasu, gdy pani Maria wróciła z obozu. Nie trzymamy tych pieniędzy w domu, bo pan wie, jakie teraz czasy. Poprosiłyśmy więc, by założono nam rachunek bankowy. Teraz jesteśmy spokojne.
Dyrektor Nowak zapewnia, że banki nadal czekają na wszystkich poszkodowanych i ich pełnomocników:
- Jesteśmy gotowi każdemu udzielić jak najdalej idącej pomocy. Jeśli kilkoro poszkodowanych mieszka razem, np. w domu opieki społecznej, proszę o kontakt z bankiem, zrobimy wszystko, by usprawnić wypłatę.

Na Opolszczyźnie w pierwszym dniu wypłat odszkodowań do 16.00 odebrała swoje pieniądze niespełna jedna trzecia spośród 134 uprawnionych. Obsłużono 13 poszkodowanych w Nysie, 10 w Kędzierzynie-Koźlu, 9 w Opolu, 9 w Oleśnie, i 2 w Kluczborku. Jedna trzecia klientów zażądała wypłat w obrocie bezgotówkowym, dwie trzecie wolało gotówkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska