Z bigosem do Europy

Lina Szejner
Przekonaliśmy się, że mamy dobrą, polską żywność i nie darmo wielu producentów wytwarzających galaretkę z kurczaka pcha do słoika wodę z żelatyną i opatruje napisem "dobre, bo polskie".

Różne organizacje i czasopisma urządzają konkursy na polskie danie, którym zasłyniemy w Europie. W regulaminie dla frykasów powiedziano, że mają one nawiązywać do tradycji, ale wnosić jednocześnie elementy nowoczesności. Wymyślono więc pierogi z kaszanką, o których nikt nie słyszał, łososia na słodko i kalmary w miodzie. Bo miód mamy własny, a owoce morza - w Adriatyku.
Kiedy jednak zrobiono badania ankietowe wśród Polaków, okazało się, iż zdecydowana większość respondentów opowiedziała się za tym, abyśmy weszli do tej Europy ze schabowym i bigosem.
Patrząc na to, co się dzieje w polityce, uważam, że rzeczywiście jest to bardzo trafny wybór. Talerz z bigosem można postawić przed telewizorem i obejrzeć taki " bigos" na ekranie, że każdemu się beknie z niesmakiem.
Europa nam imponuje. Kiedy przed dziesięcioma laty pojawiły się w polskich sklepach rozmaite specjały w srebrnych i złotych papierkach, kupowano je bez opamiętania. Cieszyły nas te papierki, jak mieszkańców dorzecza Amazonki kolorowe paciorki. Ale teraz jest zupełnie inaczej.
Przekonaliśmy się, że mamy dobrą, polską żywność i nie darmo wielu producentów wytwarzających galaretkę z kurczaka pcha do słoika wodę z żelatyną i opatruje napisem "dobre, bo polskie".
Powiem więcej - Polacy uważają, że chociaż nasza kuchnia jest tłusta i ciężko strawna, to jednak najsmaczniejsza na świecie. Tak stwierdziło 82 proc. respondentów. Daleko w tyle znalazła się dopiero kuchnia włoska. Docenia ją ledwie 37 procent ankietowanych.
Kiedy zapytano, jaka kuchnia jest najbardziej urozmaicona, aż 50 proc. uznało też, że nasza. Na drugim miejscu postawiono chińską, ale srebro dla chińszczyzny przypadło niewielką liczbą głosów.
Nie ma konsekwencji w narodzie, gdy idzie o "zdrowotność" tego, co mamy na talerzach. Z jednej strony ankietowani przyznają, że jemy za tłusto, z drugiej zaś i tak uważają, że polska kuchnia jest najzdrowsza na świecie. I jeszcze najbardziej urozmaicona.
Ta opinia jest mocno na wyrost, ponieważ kiedy zbadano, co Polak je na co dzień i od święta, okazało się, że repertuar jest więcej niż skromny. Na pierwsze mamy zwykle rosół albo pomidorową, a na drugie - schabowy, panierowaną pierś kurczaka albo mielony. Podczas przyjęć na przystawkę jest podawany, oczywiście, bigos. Wykpiwany, sprofanowany przez bary i jadłodajnie ostatniej kategorii, ale przecież jakże swojski.
O czym to świadczy? Upodobania kulinarne łączą ludzi i wytyczają granice ojczyzny. Dołączyliśmy tym samym do Włochów i Francuzów, którzy kochają swoje makarony, żabie udka i ślimaki z czosnkiem. Swoje ciągoty ku Europie demonstrujemy także na talerzu. W niektórych restauracjach na Podhalu turystom serwuje się włoskie "caprese" i dodaje do tego zamiast sera mozarella (jak jest w oryginalnym przepisie) swojskiego, może już i opatentowanego, oscypka. Tacy jesteśmy proeuropejscy, a jednocześnie po naszemu przewrotni. Nawet w kuchni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska