W czwartek wielu przechodniów zatrzymywało się obok miejsca wycinki i z niedowierzaniem patrzyło na pusty teren.
- Tyle lat te drzewa tu stały i nikomu to nie przeszkadzało, przecież w centrum i tak trudno się oddycha, dlaczego urzędnicy pozwalają na kolejne wycinki? - zastanawiał się pan Henryk Grosicki.
Okoliczni mieszkańcy są tym bardziej rozżaleni, że niedawno wycięto kilkadziesiąt drzew z hotelowego parkingu, sąsiadującego ze skwerem.
- To co dzieje się w tej części Opola to spustoszenie, w tym tempie to niebawem urząd miasta zafunduje nam betonową pustynię - ocenia pani Małgorzata, mieszkanka pobliskiej kamienicy.
Ratusz z wycinką na skwerze przy ulicy 1 Maja nie ma jednak nic wspólnego.
- To jest teren prywatny i według naszej wiedzy, należy do osoby fizycznej - mówi Małgorzata Rabiega, naczelnik wydziału ochrony środowiska w urzędzie miasta.
Tymczasem znowelizowana ustawa o ochronie przyrody zezwala na to, aby drzewa i krzewy, rosnące na terenach prywatnych, można było usuwać niemal bez żadnego nadzoru. Ograniczona jest wyłącznie wycinka „w celach gospodarczych”.
Zgodnie z ustawą od 1 stycznia 2017 r. nie jest wymagane zezwolenie na usunięcie drzew, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza: 100 cm - w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej, czy platanu klonolist-nego oraz 50 cm - w przypadku pozostałych gatunków drzew.
- Dochodzi do nas wiele sygnałów w sprawie wycinek, ich skala jest duża, ale obecnie część z nich odbywa się już bez naszej wiedzy - przyznaje naczelnik Rabiega.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?