Jednak musiałem zapłacić za to z własnej kieszeni - żali się listonosz.
Pół biedy, gdy do rozprowadzenia wśród klientów dostaję płyny do prania, bo jak mi zostaną i muszę za nie zapłacić, to przynajmniej w domu sie przydadzą. Gorzej gdy na przykład nie uda mi się sprzedać kilkudziesięciu kartek pocztowych czy długopisów - kontynuuje pracownik jednego z opolskich oddziałów pocztowych.
Zobacz: Kiedy grozi ci zwolnienie?
Twierdzi, że kilkakrotnie doszło do sytuacji, kiedy z własnej kieszeni musiał zapłacić za to, czego nie udało mu się sprzedać.
- W dodatku tak dzieje się tylko u nas, bo rozmawiałem z kolegami z innych rejonów - dodaje.
Naczelnik opisywanego oddziału nie chciała z nami rozmawiać na ten temat. - Informacje, które przekazał wam pracownik, to bzdury - ucięła.
Krzysztof Wyderka, rzecznik prasowy Poczty Polskiej z Katowic, który reprezentuje też oddział opolski o takich praktykach słyszy pierwszy raz.
Pytany o to, czy poczta obciąża swoich pracowników za „niesprzedane rzeczy” napisał.
- W żadnym przypadku nie potrąca się pracownikowi wynagrodzenia zasadniczego, czyli stałych składników wynagrodzenia z tytułu nie wykonania przez niego zadań - informuje rzecznik.
Krzysztof Wyderka dodaje, że w firmie obowiazuje regulamin premiowania pracowników. Zgodnie z tym dokumentem przełożony musi poinformować pracownika o zadaniach, jakie ma wykonać, żeby otrzymać premię za dany miesiąc. Jeśli nie wykona w pełni zadania, to część takiej premii może mu zostać potrącona.
Rzecznik podkreśla, że pracownik ma prawo odwołania się od każdej decyzji przełożonego do dyrektora poczty w Opolu.
Listonoszowi mogłaby też pomóc inspekcja pracy, jeśli do niej się zgłosi.
Pracodawcy grozi kara
Przeczytaj rozmowę z Romanem Zemankiem, st. specjalistą ds. prawnych z inspektoratu pracy w Opolu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?