Za unijne pieniądze opolscy rolnicy zakładają firmy usługowe

Jolanta Jasińska-Mrukot [email protected]
Waldemar Hajduk dorabia sobie wypożyczaniem ciagnika dla innych rolników. (fot. Helena Wieloch)
Waldemar Hajduk dorabia sobie wypożyczaniem ciagnika dla innych rolników. (fot. Helena Wieloch)
Na Opolszczyźnie coraz więcej gospodarstw nie ogranicza się już tylko do prowadzenia typowej działalności rolniczej.

Rolnicy tworzą na wsi mini-przedsiębiorstwa, które prowadzą działalność handlową, świadczą usługi dla mieszkańców swojej okolicy. Pomagają im w tym unijne programy.

Zobacz: Pożyczka w Fundacji Rozwoju Śląska. Szansa na start dla rolników

- W rolnictwie raz jest lepiej, a raz gorzej, poza tym z małego gospodarstwa już nikt się dzisiaj nie utrzyma - mówi Waldemar Hajduk z Łosiowa pod Olesnem.

Kiedy 20 lat temu przejmował od swoich teściów 16-hektarowe gospodarstwo, nie przypuszczał, że kiedykol-wiek powiększy je do 80 ha. I wyspecjalizuje je w hodowli trzody. Ale przede wszystkim nie przypuszczał, że tak duże gospodarstwo będzie trudno utrzymać.

- W okolicy rolnicy, żeby utrzymać gospodarstwo, wyjeżdżają doro-bić na zachód - mówi Hajduk. - Ale w moim przypadku to nie takie proste, bo trudno zostawić hodowlę trzody na głowie żony i wyjechać na kilkumiesięczne saksy.

Zobacz: Rolniku, zgarnij pieniądze i załóż firmę

Wtedy uświadomił sobie to, co na wsi problemem było zawsze - nie wszyscy rolnicy mają traktory, choć wszyscy ich potrzebują. Od pomysłu do przemysłu był już krok - postanowił poszerzyć swoją działalność o świadczenie usług ciągnikowych dla rolnictwa.

Za pieniądze z działania “różnicowanie działalności rolniczej” kupił nowy ciągnik z ładowaczem i ze sprzętem.

- “Różnicowanie”, w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich to był bardzo dobry pomysł, bo pozwala na zwiększenie zarobków rodzi-nom rolniczym - ocenia Marek Wróbel, dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Opolu. - A jego wielką zaletą jest to, że po to dofinansowanie mogą sięgać nie tylko sami rolnicy, ale także członkowie ich rodzin. Tym sposobem rozbudowuje się sektor usług na terenach wiejskich, nie tylko dla rolnictwa.

Powstają też zakłady fryzjerskie, naprawy sprzętu, sklepy czy firmy odśnieżające. No i nie przybywa kolejnych bezrobotnych…

Zobacz: Technologie w rolnictwie. Ten sprzęt pomaga oszczędzać

Dyrektor Wróbel zauważa, że większość rolników oprócz prowadzenia gospodarstwa ma swoje pasje, których dotychczas nie mogli rozwi-jać, bo pochłaniało ich gospodarstwo, no i na tą pasję nie było pieniędzy. Ale kiedy pojawiła się szansa, niektórzy potrafili z niej skorzystać.

Jak np. 48-letni Waldemar Pisulski ze Zdziechowic w powiecie oleskim, który jest już nie tylko rolnikiem, ale także… masażystą i specjalistą od medycyny naturalnej. Pisulski zawsze pragnął zajmować się tym, co go tak bardzo pasjonuje. Od lat śledził wszystko, co pojawiało się na temat medycyny naturalnej, zdo-bywał w tej dziedzinie certyfikaty.

Kiedy więc usłyszał o możliwości dofinansowania jego gabinetu masażu i medycyny naturalnej, to nawet przez chwile się nie zastanawiał. Dotychczas na 7 ha uprawiał zboża i rzepak.

- Nawet 50-hektarowe gospodarstwo nie daje już gwarancji utrzyma-nia, to cóż dopiero takie jak moje - podkreśla Waldemar Pisulski. - Najłatwiej byłoby przenieść się do miasta, ale po pierwsze nie zamierzam mnożyć bezrobocia, a po drugie, nie potrafiłbym żyć z dala od wsi.

Prowadzi więc gabinet w Zdziechowicach i zamierza go sukcesywnie rozwijać. A pieniądze z programu tylko to przyśpieszyły.

- Nie wykluczam, że za kilka lat przekażę grunt komuś,kto będzie chciał się zajmować tylko rolnictwem - dodaje pan Waldemar. - Ale na wsi zostanę.

O tym, że najtrudniej podjąć decyzję i wprowadzić zmiany, przeko-nał się Adam Wojtuś z Brzeźnicy.

Stanął przed problemem: przenieść się do miasta, czy pozostać na wsi? Był wtedy właścicielem 20 ha gruntu.

- Najprościej było szukać szczęścia poza wsią, ale już dawno stwierdziłem, że ja i mia-sto to sprzeczność - opowiada pan Adam. - Całe życie na wsi, jednak złudzeń nie miałem, na dwudziestu hektarach cudów przecież nie dokonam. Widział jednocześnie, jak chętnie zagląda do niego rodzina i znajomi z miasta. 

Oni wszyscy byli zachwyceni naszą okolicą - opowiada. - Pomyślałem, żeby zrobić z tego użytek i zapraszać do nas spragnionych ciszy i natury mieszczuchów.

Pięć lat temu za 120 tys. zł, pierwsze pieniądze z programu różnicowanie działalności, wyremontował pokoje i zaczęli zjeżdżać pierwsi goście. Za następne dofinansowanie postawił nad stawem al-tany.

- Staw zarybiłem, ale też można w nim popływać, w planie jest jeszcze drug ie jezioro - chwali się pan Adam. - Przyjeżdżają do nas goście, którzy w życiu nie zjedliby karpia, ale wyłowionego samodzielnie u mnie, smażonego przeze mnie zje każdy.

Z gospodarzenia nie zrezygnował. Część ziemi przeznaczył na łąki, a część na owies, który sprzedaje na płatki. - Tu chodzi o to, żeby znaleźć swoje miejsce na wsi, która zmienia swoje oblicze - podkreśla Adam Wojtuś.

Opinia

Dr Barbara Fedyszak-Radziejowską z Instytutu Rozwoju Wsi

- Czy dojdzie do tego, że wieś, jaką dotychczas znaliśmy, całkowi-cie zmieni swoje oblicze i za chwilę będzie wyglądała jak miasteczka?

- To, że wieś już nie wygląda jak sto lat temu,to wcale nie oznacza, że nie jest nadal wsią. Wieś jest różna, ma różne oblicza, a temu służą różne programy unijne. Już nie mamy tylko do czynienia z fabryką żywności na wsi, bo przede wszystkim rolnik stoi na straży środowiska naturalnego.

Na wsi już nie ma przymusu bycia rolnikiem. Zaszły zmiany obyczajowe, za nimi podążył rozwój obszarów wiejskich. Model tradycyjny rolnictwa na naszych oczach znika, mamy szansę dywersyfikacji małych firm, które będą jak bufor dla rolnictwa. Tyle, że we wszystkich procesach społecznych zmiany nie zachodzą natychmiast, jest to proces długotrwały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska