Zagłodzili psa na śmierć

Gabinet weterynaryjny lek. wet. Marek Tymowicz
- Gdyby pies trafił do lecznicy miesiąc wcześniej, byłaby szansa na jego uratowanie - mówi lekarz weterynarii Marek Tymowicz.
- Gdyby pies trafił do lecznicy miesiąc wcześniej, byłaby szansa na jego uratowanie - mówi lekarz weterynarii Marek Tymowicz. Gabinet weterynaryjny lek. wet. Marek Tymowicz
Sąsiedzi mieli dość skomlenia zwierzęcia, więc wezwali pomoc. Suczka była skrajnie wyczerpana.

- To właśnie ludzie poprosili nas o interwencję, bo nie mogli dłużej znieść żałosnego skomlenia psa - mówi Urszula Dębiska z Towarzystwa SOS dla Zwierząt w Opolu. Tego, co wolontariusze zastali w jednym z mieszkań przy ul. Nysy Łużyckiej w Opolu, nie da się opisać bez emocji. - Psiak był do tego stopnia wychudzony, że właściwie została z niego tylko skóra i kości. Nie leczony guz sutka urósł do ogromnych rozmiarów i wisiał mu przy nogach, z odbytu lała się krew - opisuje Urszula Dębińska. - Pies nie był w stanie iść o własnych siłach, więc wezwaliśmy na pomoc strażników miejskich. Oni pomogli nam przetransportować tę biedaczkę do kliniki weterynaryjnej, ale na pomoc było już za późno.

Wolontariusze przyjechali na interwencję w ubiegły piątek około południa, ale wtedy nie udało im się wejść do mieszkania, w którym przebywał pies. Wrócili więc wieczorem, ale choć zza drzwi słychać było rozmowy, nikt nie zamierzał im otworzyć. Jeden z wolontariuszy nie odpuścił i walił w drzwi tak długo, aż właściciele psa dali za wygraną.

- Kobieta i mężczyzna byli kompletnie pijani. Obok psa stała w misce śmierdząca zupa. Kiedy wolontariusze zapytali właścicieli, dlaczego doprowadzili czworonoga do takiego stanu, ci stwierdzili, że nie stać ich na to, żeby psa karmić.

Towarzystwo SOS dla Zwierząt zrobiło rozeznanie wśród sąsiadów. To od nich wolontariusze dowiedzieli się, że suczka była dla właścicieli źródłem dochodu.

- Kiedy miała ruję, ci ludzie celowo wyrzucali ją na ulicę, żeby zaszła w ciążę. Później sprzedawali te maluchy za kilkadziesiąt złotych i dzięki temu mieli na alkohol - relacjonuje Urszula Dębińska. - Suczka od wielu lat, dwa razy do roku, miała młode. Trudno się dziwić, że wyeksploatowany do granic możliwości pies zachorował na raka sutka. Właściciele chcieli na suczce zarabiać, ale kompletnie o nią nie dbali. Do tego stopnia, że któregoś razu oszczeniła się na chodniku.

Więcej o tej bulwersującej sprawie czytaj w środowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska