ZAKSA gotowa na walkę o pierwsze trofeum

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Jurij Gladyr ma być do dyspozycji trenera w wielkim finale, choć w sobotę nabawił się urazu.
Jurij Gladyr ma być do dyspozycji trenera w wielkim finale, choć w sobotę nabawił się urazu. Sławomir Jakubowski
Dzisiaj siatkarze z Kędzierzyna-Koźla zagrają w finale Pucharu Polski. Rywalem naszego zespołu będzie mistrz Polski - Resovia Rzeszów.

Turniej finałowy Pucharu Polski rozgrywany jest w Częstochowie. W sobotnich półfinałach ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała 3:1 z Jastrzębskim Węglem, a Resovia po pasjonującej walce pokonała 3:2 Delectę Bydgoszcz. Finał rozpocznie się dziś o 14.30

Po sobotnim sukcesie nasi zawodnicy nie kryli wielkiej radości, ale też podkreślali, że jeszcze niczego nie wygrali.
- To dopiero połowa drogi, bo przyjechaliśmy do Częstochowy po Puchar, a nie by wygrać jeden mecz - mówił środkowy Łukasz Wiśniewski. - W niedzielę nastawiamy się na ciężką walkę. Musimy zagrać podobnie, albo nawet lepiej niż w meczu z Jastrzębskim Węglem. Jesteśmy w nieco lepszej sytuacji niż przeciwnicy, którzy skończyli wyczerpujący mecz cztery godziny po naszym spotkaniu. Mamy kilka godzi n więcej wypoczynku. W hotelu kolacja i zabiegi. Jest z nami dwóch fizjoterapeutów i będziemy odpoczywać.
- Zaraz po zwycięstwie z Jastrzębiem jest wielka radość, bo nasza gra w półfinale wygląda czasami bardzo dobrze, a momentami wręcz rewelacyjnie - podkreślał skrzydłowy Michał Ruciak. - Cieszymy się, że udało się przejść półfinał i teraz możemy już myśleć o finale, bo do wyjazdu do Częstochowy w naszych głowach tkwił tylko mecz z Jastrzębiu. Teraz najważniejszy wypoczynek i koncentracja na niedzielnym meczu.

Michał Ruciak podkreśla, że chciałby wreszcie wznieść główne trofeum w górę. W finałach był już bowiem kilka razy.
- Chyba z siedem - śmieje się "Rucek". - Trzy przegrane turniej grając w Kędzierzynie, raz w Bełchatowie, kolejne dwa razy z Olsztynem. Drugie miejsce w pucharze zająłem już bardzo wiele razy, więc mam nadzieje, że wreszcie się uda zdobyć to pierwsze.
Półfinał z Jastrzębskim Węglem nasza drużyna rozegrała bardzo dobrze taktycznie. Poza przestojem w drugiej części III seta, kędzierzynianie dominowali na boisku.
- W trzeciej odsłonie zagraliśmy trochę nonszalancko, po prowadzeniu na początku wkradły się błędy i do końca już nic nam nie wychodziło, a zespól z Jastrzębia nabrał wiatru w żagle, zaczął grać troszeczkę lepiej i pewniej - analizuje Libero Zaksy Piotr Gacek. - Dobrze, że w czwartej partii wróciliśmy do swojej gry. Prezentowaliśmy to, co powinniśmy grać i jesteśmy w finale.
- W trzecim secie na moment straciliśmy rytm, ale trzeba też przyznać, że zawodnicy z Jastrzębia zagrali bardzo dobrze kilkanaście akcji, postawili się i wygrali trzecią partię - uważa Ruciak. - Jednak w całym meczu rozpracowanie przeciwnika było perfekcyjne. Byliśmy tam gdzie rywale grali, wykonywaliśmy te elementy, które sobie założyliśmy przed spotkaniem i na tych zawodników, na których mieliśmy to robić. Mieliśmy kilka skutecznych zagrywek i bardzo skuteczną kontrę.

Przed finałem martwic może tylko uraz Jurija Gladyra. Nasz środkowy świetnie zagrał dwa sety, jednak w trzecim został zmieniony przez Marcina Możdżonka. Do szatni schodził z obłożoną lodem kostką prawej nogi.
- To nie jest skręcenie stawu, coś mam z kością, zaraz pojadę do szpitala i zobaczymy na ile to poważny uraz - mówił schodząc do z boiska Gladyr.
- Jurek ma stłuczenie okostnej - wyjaśnia Paweł Brandt, fizjoterapeuta Zaksy. - To bardzo bolesny i trudno gojący się uraz. Nabawił się go w meczu pucharowym z Noliko Maaseik. Na finał powinien być jednak gotowy do gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska