ZAKSA Kędzierzyn-Koźle piorunująco rozpoczęła zmagania w Lidze Mistrzów!

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - VK CEZ Karlovarsko 3:0 (25:16, 25:16, 25:17).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - VK CEZ Karlovarsko 3:0 (25:16, 25:16, 25:17). Mario (O)
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla odnieśli bardzo pewne zwycięstwo na inaugurację grupowych zmagań w Lidze Mistrzów, pokonując u siebie 3:0 mistrza Czech - VK CEZ Karlovarsko.

Tym samym kędzierzynianie wzorowo wywiązali się z roli zdecydowanego faworyta tego starcia, pokazując próbkę swoich ogromnych możliwości i nie tracąc przy tym zbyt wielu sił. W odniesieniu tak przekonującego sukcesu w żadnym stopniu nie przeszkodziła im absencja podstawowego środkowego Mateusza Bieńka. Nie był on jednak jedynym nieobecnym w składzie kędzierzynian, ponieważ w meczowej kadrze zabrakło też rozgrywającego Przemysława Stępnia oraz, kontuzjowanego od dłuższego czasu, atakującego Sławomira Jungiewicza.

Wicemistrzowie Polski potrzebowali zaledwie kilku minut, by wskoczyć na właściwe obroty. Na początku spotkania w ich poczynaniach widać było delikatną nerwowość, ale i tak nie przeszkadzało im to w pełnym kontrolowaniu boiskowych wydarzeń. Gracze ZAKSY bardzo szybko ustawili sobie rywali zagrywką, dając mu się mocno we znaki zarówno serwisami szybującymi, jak i mocnymi.

W tym elemencie bardzo dobrze spisywał się między innymi przyjmujący Sam Deroo. Belg był generalnie najbardziej wyróżniającą się postacią pierwszego seta. Zdobył w nim aż dziewięć punktów - po dwa blokiem i zagrywką oraz pięć atakiem, przy skuteczności 62 procent. A jeśli dodać do tego choćby fakt, że na prawym skrzydle wydatnie pomagał mu nieomylny atakujący Łukasz Kaczmarek (5/5 w ataku), wygrana ekipy z Kędzierzyna 25:16 w inauguracyjnej odsłonie nie mogła ani trochę dziwić.

Scenariusz kolejnej był bardzo podobny. Ponownie ZAKSA błyskawicznie ustawiła sobie przeciwnika trudnymi serwisami, co pozwalało jej następnie dobrze spisywać się także choćby w bloku i obronie. Mogąc regularnie liczyć na perfekcyjne dogranie do siatki, francuski rozgrywający gospodarzy Benjamin Toniutti robił co chciał. Bardzo dobrą grę kontynuował także choćby Kaczmarek, dzięki czemu miejscowi znów pozwolili czeskiemu zespołowi zdobyć tylko 16 "oczek".

Bardziej litościwi, ale tylko minimalnie byli dla drużyny z Karlowych War w trzeciej, a zarazem ostatniej odsłonie. Pozwolili jej wywalczyć o punkt więcej, ale tak naprawdę znów ani przez chwilę nie dali gościom nic do powiedzenia. Swoją ogromną przewagę udokumentowali wieloma spektakularnymi blokami i w przysłowiową "godzinę z prysznicem" zgarnęli pierwsze trzy punkty w Lidze Mistrzów 2018/19.

- Zagraliśmy z "chłodną głową", nie popełnialiśmy zbyt dużo błędów własnych i tym samym zrealizowaliśmy swoje przedmeczowe założenia - komentował Kaczmarek. - Mieliśmy zachować pełną koncentrację nawet po wysoko wygranych setach, by uniknąć niepotrzebnego rozluźnienia, jakie przydarzyło nam się w ostatnim meczu ligowym z Cuprum Lubin. Tym razem jednak byliśmy od początku do końca należycie skupieni i przez cały czas prezentowaliśmy dobry poziom gry, co zaowocowało wygraną w tak efektownym stylu.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - VK CEZ Karlovarsko 3:0 (25:16, 25:16, 25:17)
ZAKSA: Toniutti, Deroo, Sacharewicz, Kaczmarek, Śliwka, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Koppers, Kalembka.
Karlovarsko: Van Haarlem, Zmrhal, Patocka, Rejlek, O'Dea, Hudecek, Pfeffer (libero) oraz Dzavoronok, Penrose, Vasina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska