Zaksa Strzelce Opolskie przegrała u siebie z KPS-em Siedlce

Żeby było ciekawiej zmierzyły się ze sobą zespoły, które są teraz na przeciwległych biegunach jeśli chodzi o ilość rozegranych gier. Nasz team ma ich najwięcej, bo siedem, a rywale wciąż najmniej, gdyż zaledwie dwa. W tabeli już jednak takiej różnicy nie ma, albowiem podopieczni Rolanda Dembończyka wygrali dotąd „tylko” dwa razy…

Początek starcia nie zapowiadał tak łatwej przegranej gospodarzy. Tuż przed „połową” inauguracyjnej partii prowadzili oni bowiem 11:8. Niemniej to właśnie w tym momencie rywale wzięli się mocniej nie tylko za odrabianie strat. Za to nasi siatkarze praktycznie stanęli. Do końca tej odsłony przechylili na swoją korzyść już tylko siedem akcji (przy 17 gości), a byłoby jeszcze gorze gdyby nie ambitna postawa Markusa Kosiana.

Po zmianie stron długo mieliśmy walkę „oko za oko”. Gdy na tablicy wyników był remis po 16 wydawało się, że dojdzie do emocjonującej końcówki. Nic z tego jednak. Sygnał do „ucieczki” gościom dali asami serwisowymi Michał Wójcik oraz niedawny kolega strzelczan z drużyny Szymon Bereza. To pozwoliło przyjezdnym zbudować spory kapitał i pojedyncze próby, tym razem, Grzegorza Wójtowicza już nie poderwały miejscowych do boju.

Gdy ci trzeciego seta zaczęli od prowadzenia 4:1 wydawało się, że to „ten moment”. Co z tego jednak skoro niebawem przedstawiciele KPS-u mieli dwa punkty więcej na swoim koncie. Co prawda, w dużej mierze dzięki Dominikowi Kramczyńskiemu, strzelczanie doprowadzili do wyrównania po 14, ale później znowu stanęli, a team z Siedlec tego dnia takich zastojów „nie wybaczał”...

ZAKSA Strzelce Opolskie - KPS Siedlce 0:3 (18:25, 20:25, 21:25)
ZAKSA: Szczechowicz, Zapłacki, Kosian, Grygiel, Wójtowicz, Kramczyński, Pilichowski (libero) oraz Biesek, Kłęk, Kaciczak, i Pogłodziński (libero).