Załoga głoduje, premier analizuje

Mariusz Studzienny
Pięciu pracowników Nysy Motor rozpoczęło trzeci dzień strajku głodowego. Do protestu chcą się dołączyć następni.

Zdesperowana załoga, która od grudnia nie otrzymuje pensji, po trzech tygodniach strajku okupacyjnego postanowiła zaostrzyć formę protestu. Strajkujący pracownicy nie przyjmują żadnego pożywienia, piją jedynie wodę.
Samopoczucie protestujących jest dobre, jedynie Benedykt Pleśniak miał wczorajszej nocy kłopoty zdrowotne: - To były małe zawroty głowy, ale chyba spowodowane stresem - relacjonuje. - Głoduję pierwszy raz, jednak wytrzymam do końca.

Głodujący narzekali też na chłód w nocy, ale związkowcy przywieźli im wczoraj wieczorem kołdry i materace. Wczoraj też do głodówki przyłączył się Wiesław Pełczyk: - Postanowiłem wspomóc kolegów, bo walczymy w słusznej sprawie - uzasadnia.
Do głodówki chcą przystąpić również następni strajkujący: - Trzy osoby, w tym dwie kobiety - uściśla Józef Pałys, szef Komitetu Strajkowego. - Rozpoczną głodówkę najprawdopodobniej we wtorek rano.
Wczoraj rano strajkujących odwiedził Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej. - Głodujący będą mieć stałą opiekę medyczną - zapewniał. - Dwa razy dziennie zbada ich lekarz. Przeprowadzimy wszystkie konieczne analizy laboratoryjne, biochemiczne, a jeśli zajdzie potrzeba, podłączymy kroplówki. Osobom w stanie ciężkim zaoferujemy opiekę na naszych oddziałach.
Pracownicy zaznaczają, że będą strajkować do skutku: - Jesteśmy zdeterminowani. Będziemy głodować, dopóki ktoś nie zareaguje na nasze postulaty. Oczekujemy wypłaty zaległych wynagrodzeń i uruchomienie produkcji, bo jak zakład padnie, to bezrobocie w Nysie sięgnie pięćdziesięciu procent - mówią.

Załoga ciągle komentuje sobotni kongres protestu, na którym obradowali związkowcy z największych zakładów pracy w Polsce, oraz postawę władz samorządowych wobec strajku: - Gdzie byli burmistrzowie, kiedy organizowaliśmy manifestację? - pyta Tadeusz Kublik. - W Głuchołazach władze samorządowe udzieliły poparcia protestującym pracownikom służby zdrowia. A u nas? Burmistrz po Dniach Nysy wyszedł do ludzi i powiedział, że miasto nie umiera. Dopiero gdy ludzie podnieśli larum, zmienił zdanie. A ten cały kongres był tylko kampanią wyborczą polityków. Jedynym plusem konferencji było to, że zaistnieliśmy w mediach ogólnopolskich. Nasz głos doszedł też do premiera, który podczas prawyborów obiecywał nam pomoc.
Do sytuacji w Nysie Motor i żądań związkowców dotyczących przejęcia zakładu przez Skarb Państwa odniósł się we wczorajszych "Sygnałach dnia" w radiowej "Jedynce" premier Leszek Miller. Stwierdził, że rząd nie ma pieniędzy i możliwości, żeby przejmować wszystkie przedsiębiorstwa.

- Na dziś nie mogę powiedzieć nic konkretnego - mówił. - Każde słowo może stwarzać nadzieję, ale też każde słowo może tej nadziei pozbawiać. Kiedy otrzymam końcowe wnioski w tej sprawie, ustosunkuję się do nich.
O drugiej w nocy 40 strajkujących z Nysy Motor wyjechało do Ożarowa. Dziś rano wezmą udział w marszu na Warszawę, organizowanym przez tamtejszą Fabrykę Kabli. Namówił ich do tego Stanisław Gołębiowski, szef ożarowskiej "Solidarności", który uczestniczył w sobotnim kongresie protestu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska