Załoga wróciła do pracy

Jan Poniatyszyn (Radio Opole)
Tylko część pracowników Pol-Dębu, firmy Ryszarda Jastrzębskiego, znalazła zatrudnienie w prudnickim zakładzie niemieckiej grupy Steinhoff.

Jak już informowaliśmy, w zeszłym tygodniu Steinhoff nieoczekiwanie dla polskiego kontrahenta zerwał umowę z Ryszardem Jastrzębskim, któremu dzierżawił hale w Prudniku. Doprowadziło to w środę do zablokowania zakładu przez jego pracowników. Właściciel Pol-Dębu domagał się zapłaty za produkcję, nie miał on między innymi na pensje dla swojej załogi. Przedstawiciel Steinhoffa zażądał natychmiastowego wydania wydzierżawionych budynków. W czwartek nawet wyłączył w nich prąd. Od środy w napiętej atmosferze prowadzone były rokowania. Strony konfliktu nawet w obecności dziennikarzy zarzucały sobie niedotrzymywanie umów i okłamywanie się.

Jeszcze w czwartek rano zakład był zablokowany. Na jego bramie wisiały kłódki założone przez niezadowolonych pracowników. Firma została jednak odblokowana przez protestujących, którym zagrożono interwencją policji.
- W umowie mamy zapisane, by nie dopuszczać do działania tu osób trzecich - wyjaśnił Adam Maksymów, właściciel firmy ochrony mienia "Maks", pilnującej obiektów Steinhoffa. - Widząc brak dobrej woli ze strony okupujących firmę, byłem zmuszony zgłosić to policji jako naruszenie czyjejś własności. Jest to najazd jednej firmy na drugą. Pan Jastrzębski może dochodzić swoich należności na drodze prawnej, ale nie ma prawa blokować zakładu.
- W poniedziałek część 150-osobowej załogi Ryszarda Jastrzębskiego wznowiła pracę. Niemiecki pracodawca zgodził się przejąć tylko tych robotników, którzy poprzednio zatrudnieni byli w Steinhoffie. Umowy o zatrudnieniu podpisał z 85 osobami.
- Pracownicy ci otrzymali wyższe stawki niż w Pol-Dębie - poinformował Andrzej Oko, przewodniczący "Solidarności" w prudnickim Steinhoffie. - Pozostali, którzy z Ryszardem Jastrzębskim mieli umowy o pracę na czas określony, otrzymali dwutygodniowe wypowiedzenie i niestety zasilą szeregi bezrobotnych.

Właściciel Pol-Dębu ocenia swoje roszczenia wobec byłego już niemieckiego partnera na około 1,5 do 1,8 mln złotych. Zobowiązania Steinhoffa ma wyliczyć wspólna komisja inwentaryzacyjna, w skład której oprócz stron konfliktu wchodzą przedstawiciele niezależnej firmy konsultingowej. - Dotychczas wypłacono mi dwieście tysięcy złotych, a resztę pieniędzy, między innymi ponad milion złotych za tarcicę, mam otrzymać w ciągu dwóch tygodni - powiedział polski przedsiębiorca.
- Niemiecka grupa Steinhoff ma w Polsce czternaście zakładów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska