"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych". Premiera w Teatrze Kochanowskiego w Opolu [RECENZJA]

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych" w Teatrze Kochanowskiego w Opolu.
"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych" w Teatrze Kochanowskiego w Opolu. Sławomir Mielnik (O)
Długimi, zasłużonymi brawami dziękowała w sobotę premierowa publiczność za „Zdziczenie obyczajów pośmiertnych” Leśmiana w reżyserii Marty Streker.

Klaustrofobiczną, ciemną przestrzeń Bunkra, najmniejszej sceny Teatru Kochanowskiego, wypełnia mgła. Z tej mgły, produkowanej na oczach widzów, wynurzają się trzy postaci - mąż, żona i kochanka. A właściwie ich zjawy, powracające na miejsce niegdyś dokonanej zbrodni namiętności, by odtworzyć całą historię jeszcze raz.

Jednoaktowy poetycki dramat Bolesława Leśmiana sięga do wielkiej tradycji romantycznej. Ale tak jak Leśmian gra z Mickiewiczowskimi skojarzeniami, tak Marta Streker gra z Leśmianem. Pozostając wierna autorowi, przy całym szacunku dla urody jego wiersza, bawi się konwencjami. Rekonstrukcja zbrodni, której dokonują jej ofiary jest swoistym teatrem, który one odgrywają. Nasz tercet duchów to współcześni młodzi ludzie, którzy być może za życia oglądali serial CSI, bo zachowują się niczym ekipa techników kryminalistyki, wyposażonych w nieodłączne latarki, woreczki na dowody i notesiki. Na miejscu zbrodni oczywiście widnieje dokonany grubą białą kreską obrys trzech ciał ofiar. W ich ramach w finale położą się bohaterowie tej opowieści.

Siła poezji Leśmiana ani trochę nie cierpi na tych zabiegach, przeciwnie, wydaje się, że nabiera nowych znaczeń, otwiera nowe pola interpretacyjne. Fantastycznie z trudnym wierszem radzą sobie młodzi aktorzy. Zachwycają zwłaszcza dziewczyny. Krzemina Magdaleny Maścianicy - delikatna, subtelna i zdeterminowana zarazem i Marcjanna Moniki Stanek - przebojowa, bezwzględna, zmysłowa na granicy wulgarności. Kapitalnie wydobywają wszelkie psychologiczne niuanse gry o miłość, z nieodłącznymi elementami zazdrości, pożądania, odrzucenia, rywalizacji. Sobstyl Karola Kossakowskiego nieco nadużywa ekspresji, choć może to i trafny sposób na pokazanie słabości faceta, który - jak w życiu - w miłosnym trójkącie radzi sobie dopóki panie nie wiedzą o sobie, a potem gubi się lawirując i nadając kolejne odcienie pojęciu - żałosny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska