Ze mną się można dogadać

Fot. Witold Chojnacki
Jan Butmankiewicz
Jan Butmankiewicz Fot. Witold Chojnacki
Z Janem Butmankiewiczem, kandydatem na urząd prezydenta Opola z rekomendacji Samoobrony, rozmawia Katarzyna Kownacka

- Stara się pan o urząd prezydenta miasta. Jakie są tezy pańskiego programu rozwoju Opola?
- Opole to miasto, które zawsze mi się podobało. Zawsze tak uważałem - nawet wtedy, gdy jako młody chłopak tu przyjeżdżałem. Ale kiedy wróciłem tutaj trzynaście lat temu, stwierdziłem, że nie jest w nim tak dobrze. Wygląda na niezadbane, niszczejące, postarzało się. Mam taką potrzebę, żeby zrobić coś dla Opola. Trzeba je zagospodarować. Ot, choćby na Groszowicach mógłby powstać jakiś hansa-park, czego tu jeszcze nie ma. Kiedy byłem w elektrowni Jaworzno, zrobiliśmy dużo dla miasta. Teraz, będąc w elektrowni, też próbowałem zrobić dużo.
- Ale na zagospodarowanie trzeba funduszy, i to dużych. Skąd brać te pieniądze?
- Trzeba ich szukać wszędzie. Pieniędzy nie można nikomu dawać, należy tylko pomagać w ich znalezieniu. Jeśli ktoś chce coś zrobić, to ma to zrobić. Poza tym, widząc tutejsze skorumpowanie, postanowiłem je zniszczyć. Mogę to zrobić, bo jestem spoza układu.
- Pan jest spoza układu i niekoniecznie pana będzie się o tę korupcję podejrzewać, ale na przykład kogoś z pana ekipy - może. Jak więc zamierza pan działać, by nawet cień takich podejrzeń nie padł?
- Trzeba prowadzić przejrzystą i jasną księgowość. Wtedy nie ma szans na żadną korupcję.
- Mówi się, że najbardziej korupcjogenne są procedury przetargowe, że tam korupcja kwitnie. Jak zniwelować to zjawisko w ich przypadku?
- Trzeba, tak jak to robiłem w Elektrowni Opole, powoływać na choćby dwie, trzy godziny przed przetargiem nową ekipę. Wtedy nie ma czasu, by ktoś mógł dotrzeć do osób z tej ekipy, nie ma klienteli, nie ma czasu na układy.
- Jakie działania trzeba podjąć, by pobudzić przedsiębiorczość?
- Należy wszystkie tematy, które są do rozwiązania w mieście, wywieszać na tablicy, żeby wszyscy wiedzieli, co jest do zrobienia, i rozpisywać na każdą inwestycję, która jest ekonomicznie uzasadniona, konkurs.
- A co należy zrobić w samym Opolu, gdzie podjąć działania?
- Trzeba by usunąć wszystkie stare rudery - na przykład te na placu Teatralnym czy na Ozimskiej. A gospodarczo - nie może być tak, że produkty sprzedawane przez naszego sprzedawcę są droższe od tego, co sprzedają ludzie ma targowisku dla obcokrajowców. Ci nie płacą podatków, dlatego mają niskie ceny. Nakazałbym kontrolowanie cen.
- Wysokie ceny towarów tłumaczy się wysokimi cenami lokali użytkowych. Może trzeba by obniżyć ich ceny? Kto by je ustalał?
- Urząd miasta. Ale lokale te sprzedawałbym tylko Polakom.
- A jak chce pan sprawdzać polskość kupującego?
- Jeśli ktoś jest tu zameldowany, tu mieszka i tu odprowadza podatki, to mógłby kupić taki lokal.
- Co w takim razie z osobami z podwójnym obywatelstwem? Czy one też mogłyby kupić w Opolu lokal, gdyby był pan prezydentem?
- Powtarzam - jeśli osoba byłaby tu zameldowana i tu odprowadzała podatki, to nie ma przeszkód. Za dużo dziś majątku jest wyprowadzane z Polski, za wiele sprzedaje się obcemu kapitałowi.
- Pan, jako prezydent, zatwierdzałby też wnioski o budowę hipermarketów. Podpisywałby pan zgodę na ich budowę?
- Nie jestem przeciwnikiem hipermarketów i taką zgodę bym podpisał, gdyby to był hipermarket polski z polskimi produktami i położony byłby na obrzeżu miasta.
- A zna pan jakąś polską sieć hipermarketów?
- Nie.
- Czyli w efekcie nie zatwierdziłby pan hipermarketu. A przecież sprzedawane są w nich też polskie produkty, produkowane w kraju, z polskich surowców.
- Oczywiście, że są tam też polskie produkty, ale nie wiadomo, kto za nimi stoi. Spółki, zakłady są wykupione przez obcy kapitał. To jest wielki problem. Przetargi wygrywają przedsiębiorstwa z obcym kapitałem. Dają łapówki, bo nasze firmy są na to za małe i za słabe. Dlatego trzeba je zrzeszyć na zasadzie dobrowolności. Takie zrzeszenie miałoby szansę jak równy z równym stanąć z zachodnimi spółkami do konkurencji.
- Czy w Opolu jest bezpiecznie?
- Tak, moim zdaniem jest. Mieszkam na Katowickiej, wcześniej na Malince i nie zdarzyła mi się żadna kradzież czy dewastacja. Czasem tylko widzę jakąś palącą młodzież. Ale ich trzeba by czymś zająć, choćby sportem, który w Opolu leży.
- A jeśli już jesteśmy przy sporcie, to czy pomógłby pan Odrze Opole?
- Pomógłbym, ale bez dawania pieniędzy. Tak, jak to kiedyś robiliśmy - sprzedawałbym legitymacje upoważniające do wstępu w zakładach pracy. Ludzie płaciliby za te legitymacje, a pieniądze trzeba przekazywać na klub, a nie dla działaczy.
- Wybrany prezydent powinien wejść do ratusza z ekipą fachowców. Ma pan taką grupę ludzi?
- To jest właśnie największy problem. Tu potrzebni byliby przede wszystkim młodzi, uczciwi ludzie, nie powiązani żadnymi układami. Potrzeba by było powiedzmy trzydzieści takich osób. Teraz znam może kilka. Przede wszystkim trzeba by mieć dwu dobrych zastępców. Rozmawiam z ludźmi, bywam w zakładach pracy i pytam ich, jeśli wydają mi się fachowcami. Ale kiedy na początku pyta mnie taki ktoś, ile może zarobić, to ja już wiem, z kim mam do czynienia.
- Czy lider Samoobrony, Andrzej Lepper, jest dla pana autorytetem?
- Ciężko jest mi to powiedzieć. Nie zawsze się zgadzam z ugrupowaniem, z którego startuję do wyborów.
- Na przykład kiedy używa ono przemocy dla realizowania swoich postulatów, tak jak to miało miejsce ostatnio w Sejmie?
- To nie była przemoc, tylko zablokowanie niekorzystnych dla Polski transakcji i ustaleń. Jeśli ktoś ma dzieci, to wie, że czasem daje się klapsa, czasem nawet bije w twarz. W Polsce wyprzedaje się wszystko. Pan Borowski morduje w białych rękawiczkach, więc Samoobrona nie może pozwolić, by tak działo się dalej.
- Załóżmy, że rada miasta zatwierdza budowę hipermarketu jednej z zachodnich sieci w centrum Opola. Pan się na to oczywiście nie zgadza, ale radni się upierają. Czy w takiej sytuacji posunąłby się pan do bicia w twarz?
- Ze mną można się dogadać. Nie ma ludzi nieomylnych i jeśli byłyby logiczne argumenty i dobre wyliczenia, dałbym się przekonać. Jeśli nie, to w tak drastycznej sytuacji zarządziłbym referendum, żeby ludzie mogli się w tej sprawie wypowiedzieć. Tego się w Polsce nie robi, nie pyta się ludzi.
- Jak ocenia pan swoje szanse na objęcie fotela włodarza miasta?
- Realnie rzecz biorąc, na jakieś dwadzieścia procent.
- A gdyby sam nie brał pan udziału w wyborach, to kogo z tej czwórki widziałby pan jako przyszłego prezydenta Opola?
- Myślę, że najbardziej wyważonym i rozsądnym człowiekiem z kandydatów jest pan Skakuj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska