Wojciech Potocki zmarł nagle w nocy z poniedziałku na wtorek. Miał 63 lata.
Dobry człowiek i dobry dziennikarz, traktujący nasz zawód poważnie i pryncypialnie. Wojtek świetnie rozumiał, że świat się zmienia i media się zmieniają, ale nie potrafił i nie chciał zaakceptować, że tak często towarzyszy temu obniżanie standardów uprawiania naszego zawodu.
W ostatnich latach wielokrotnie o tym rozmawialiśmy. Martwiliśmy się, że w czasach, kiedy w sieci każdy może być „dziennikarzem”, czy to pod nazwiskiem, czy działając z ukrycia, tak trudno jest nam przebić się przez piarowo-polityczną pulpę z przekazem istotnym. Albo po prostu z prawdą.
Wojtek zmarł nagle. Na chorobę naszych czasów, przed którą tak trudno się bronić ludziom wrażliwym.
Wojtku, nie ma Cię już wśród nas, ale będziesz żył w naszej pamięci. Pamięci koleżanek i kolegów z nto.
W mojej – jako szef, w którym miałem oparcie. Z którym robiliśmy w Opolu rzeczy ważne, bo trzymaliśmy się zasady, że rolą dziennikarzy nie jest bycie stojakiem pod mikrofon czy kamerę.
Że dziennikarz powinien także tłumaczyć świat. A tak często, jak to możliwe, obnażać prawdę, jaką ważni ludzie czy ważne instytucje skrzętnie ukrywają. I że w tej materii nie może być świętych krów.
Wojtku, będziesz żył w moich wspomnieniach jako dobry szef, a potem, przez wiele lat, serdeczny kolega. Partner długich, „nocnych Polaków rozmów”, jakie toczyliśmy w hotelach rozsianych po Polsce. Te dyskusje dotyczyły także tego, jak łatwo jest zranić złym słowem. I jak często zapomina się dziś o odpowiedzialności za słowo.
Właśnie o tym pisałeś, Wojtku, już w 2006 roku, kiedy wyjeżdżając z Opola, żegnałeś się z Czytelnikami. Te Twoje słowa wydają się dziś jeszcze bardziej aktualne niż wtedy, gdy media społecznościowe dopiero raczkowały:
„Chyba nigdy w historii wymiany myśli tak wielu nie może mówić tak wiele i o wszystkim. Doświadczacie wolności słowa przed Wami. To wielka zdobycz sieci. Ale - jak pisał Stanisław Lem - Internet ułatwia czynienie bliźniemu co mu niemiłe. Korzystajcie z tej możliwości jak najrzadziej”.
Jeśli możemy dziś coś zrobić dla pamięci redaktora Wojciecha Potockiego, to wziąć sobie jego radę sprzed lat do serca.
Takiego, Cię Wojtku, będziemy pamiętać.