Zgrany kobiecy tandem zna się na rachunkowości

Edyta Hanszke [email protected]
Założenie spólki cywilnej było najtańczym rozwiązaniem - mówią Ewa Żymańczyk i Izabela Ołowiany. (fot. Daniel Polak)
Założenie spólki cywilnej było najtańczym rozwiązaniem - mówią Ewa Żymańczyk i Izabela Ołowiany. (fot. Daniel Polak)
Poznały się w biurze rachunkowym, gdzie pracowały w jednym pokoju. Potem razem założyły własne.

Ewa Żymańczyk i Izabela Ołowiany w 2007 roku założyły kancelarię podatkową w formie spółki cywilnej w Opolu.

- Tak było najłatwiej - wspomina Ewa Żymańczyk. - Każda inna forma spółki oznaczała bardziej skomplikowane procedury rejestracyjne.

Wynajęły biuro na ulicy Katowickiej w Opolu, bo wychodzą z założenia, że klienci powinni mieć zapewnione odpowiednie warunki do spotkania, przy kawie czy herbacie, na spokojnej rozmowie.

Zobacz: Trzymamy się mocno

- Prowadzenie księgowości w domu to dziś przeżytek - oceniają opolanki, obydwie absolwentki ekonomii na Uniwersytecie Opolskim.

Za dotacje unijne kupiły komputery i oprogramowanie do rachunkowości oraz sprzęt biurowy.

Ich klientami są osoby fizyczne i firmy, ale panie mówią, że kancelaria podatkowa to tak specyficzna branża, że zdobycie ich na początku jest bardzo trudne. - Klient musi mieć do nas zaufanie. Buduje się je podczas kolejnych spotkań. Dziś niektórzy z nich są jak dobrzy znajomi, tyle o sobie wiemy - przekonuje Ewa Żymańczyk.

Ich cel to zadowolenie i satysfakcja jak największej liczby klientów. Wtedy będą czuły się spełnione. Szacują, że na umocowanie się na miejscowym rynku potrzebują około 3-4 lat. 

W tym zawodzie ważne jest też dokształcanie, śledzenie nowych przepisów. Błąd może bardzo wiele kosztować: stratę klienta, reputacji.

Zobacz: ZAK firmą bliską środowisku

Zajmują się przede wszystkim obsługą podatkową firm: prowadzą księgowość, doradzają, gdzie zdobyć pieniądze na inwestycje, podpowiadają, gdzie złożyć dokumenty, żeby zarejestrować firmę osobom, które dopiero startują na rynku.

Okazało się, że kobiecy tandem może być bardzo zgrany. - Nie wyliczamy sobie z zegarkiem w ręku czasu pracy, bo to tylko powodowałoby frustracje i niepotrzebne, złe emocje. Obydwie wkładamy mnóstwo wysiłku w firmę. U poprzedniego pracodawcy dzieliłyśmy wspólnie pokój, zdążyłyśmy się doskonale poznać  i zdecydowałyśmy, że taki duet nam bardzo odpowiada - przekonuje Ewa Żymańczyk. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska