Zimny prysznic dla polskich siatkarzy

Redakcja

Przed rosyjskimi mistrzostwami Europy polscy siatkarze - dowodzeni przez argentyńskiego trenera, Raula Lozano - w rankingu światowej federacji siatkówki klasyfikowani byli na drugim miejscu, wyprzedzani jedynie przez Brazylijczyków. Mówił o tym publicznie także Lozano, przypominając, że gdy w styczniu 2005 roku brał szkoleniową pieczę nad siatkarską reprezentacją Polski, w rankingu była ona dopiero dziewiąta. W mistrzostwach Europy należałaby się im zatem pierwsza lokata. O zdobyciu w Moskwie złota mówiło się i pisało więc przed odlotem do Moskwy, dzieląc już przed startem pieniądze, jakie mieli otrzymać polscy siatkarze za ten sukces.

W Moskwie pierwszy zimny prysznic zafundowali Polakom Belgowie (dopiero 75. miejsce w rankingu FIVB), którzy w siatkówkę grywają wprawdzie legalnie, ale konspiracyjnie, bo przy niewielkim zainteresowaniu publiczności i mediów. I właśnie ci Belgowie ograli naszą drużynę 3:1, a grę Polaków tak ocenił w "Sporcie" były znakomity nasz siatkarz z mistrzowskiej drużyny sławnego trenera Huberta Wagnera, Ryszard Bosek: - Nasz zespół przyjmował ciosy bezkarnie, nie było z jego strony żadnej reakcji. Ręce miał opuszczone i poruszał się na coraz bardziej słaniających się nogach. Mecze takie zdarzają się nawet najlepszym, ale bardzo niepokojąca i denerwująca była niemoc naszych siatkarzy.

Już po tej porażce znacznie zmalały nadzieje na choćby półfinał mistrzostw. Ożyły one jednak po następnym, w którym - jak napisano w gazetach i powiedziano w radio - dzięki sile spokoju Raula Lozano, "zmotywowani przez trenera siatkarze wygrali w mistrzostwach Europy z Turcją". Tej siły spokoju starczyło jednak tylko na jeden mecz. W następnym Polacy gładko przegrali z Rosjanami (pokonali ich w japońskich mistrzostwach świata) i choć awansowali na czworakach do kolejnej fazy mistrzostw, przecież nie udało im się już po tym niczego ugrać - przegrali bowiem kolejno z ogrywanymi wcześniej Finlandią, Bułgarią i Włochami, lądując dopiero na jedenastym miejscu w Europie, co musiało być uznane za klęskę.
W telewizji i w prasie trener Raul Lozano mężnie wziął na siebie całą winę za całość reprezentacji - jej skład personalny, przygotowanie do mistrzostw i wyniki. Zapytany zaś o to, czy nie obawia się zwolnienia z posady przed upływem kontraktu zawartego do olimpiady w Pekinie (sierpień 2008 roku) włącznie, z właściwą sobie siłą spokoju odparł, że gdyby władze polskiej siatkówki zerwały przed terminem umowę o pracę, otrzymałby wówczas wysokie odszkodowanie.

Raul Lozano jest jednym z najlepiej opłacanych w Polsce zagranicznych trenerów. Więcej zarabiają tylko selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Leo Beenhakker i trener kadry siatkarek, Marco Bonitta. Raul Lozano otrzymuje 100 tys. euro rocznie, pracując w Polsce przez mniej miesięcy niż urlopując w Argentynie.

Przed mistrzostwami Europy Argentyńczyk nie krył, że w Polsce bardzo mu się podoba, że zamieszkałby w niej na dłużej nawet z całą rodziną, ale już teraz chciałby podpisać nową umowę o pracę, z nowymi - w domyśle - korzystniejszymi dla siebie warunkami płacowymi. Inaczej - odejdzie do tych, którzy będą hojniejsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska