- To największa polska baza w Afganistanie - mówi oficer sekcji
prasowej Polskiego Kontyngentu w Afganistanie kapitan Artur Pinkowski. - Nasi żołnierze są również w bazie Bagram, Vulcan, Qarabagh i Warrior. W sumie ponad 2,5 tysiąca wojskowych.
Mieszkają w namiotach, kampach i "bichatach", drewnianych lub murowanych budynkach. Wewnątrz przedzielone są deskami na mniejsze pomieszczenia i pokoje. Średnio po 20 -30 osób w jednej "bichacie".
- Są jedynki, ale i dwójki i trójki mówi starszy szeregowy Jacek Michał z 10 opolskiej Brygady Logistycznej w Opolu. - Nie jest źle. Najważniejsze, aby się dogadać z współlokatorami, przecież wspólnie musimy spędzić kilka miesięcy.
Jeżeli towarzystwo kolegi z "pokoju" się znudzi można iść na salę gimnastyczną, siłownię, do kafejki internetowej czy klubu żołnierskiego. - Tam wypożyczane są książkę, można także obejrzeć polską telewizację - mówi kapitan Pinkowski.
Ghazni, mimo, że jest największą z polskich baz wcale nie jest duża porównując z Bagram, gdzie są sklepy, market i kursują autobusy. Tu wyrzyskie kamieniste i pełne pyłu "ulice" żołnierze pokonują pieszo.
Przykładowo na złote tarasy.
- Tak nazywamy tu kilka sklepów prowadzonych lokalnych handlarzy dodaje kapitan Pieńkowski.Można tam kupić papierosy, kawę, ale i kosmetyki. Jest także afgański bar. Jednak większość żołnierzy woli nie próbować regionalnych specjałów i nie ryzykować problemami z żołądkiem.
Jedzą na DIFAC- u czyli stołówce. Króluje tam amerykańskie jedzenie, zwłaszcza kurczak pod każdą możliwą postacią. - Jest spory wybór, ale to nie to co nasze pierogi mówi starszy szeregowy Michał. A te zjedzą dopiero za pięć miesięcy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?