Zniknął bez śladu

Drat
Wczoraj przez kilka godzin strażacy ochotnicy z Biestrzykowic wspólnie z namysłowskimi policjantami szukali mieszkańca wsi zaginionego w pobliskich lasach.

Mężczyzna wyszedł z domu w poniedziałek i dotychczas nie dał znaku życia.
Zaginiony ma ok. 175 cm wzrostu, pociągłą twarz. Jest krótkowidzem i nosi okulary z grubymi szkłami. Ubrany był w ciemną kamizelkę bez rękawów i ciemne spodnie. Na nogach miał gumowce.
- Mężczyzna ma 70 lat - informuje Zdzisław Sitek, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Bietrzykowicach-Miodarach, który zaalarmował policję oraz kolegów z Państwowej Straży Pożarnej o zaginięciu. - Zygmunt wyjechał w poniedziałek rano po mleko. Na miejscu, gdzie miał je odebrać, znaleziono jego rower. Stała też bańka na mleko. Jednak po mężczyźnie nie było ani śladu.
W poniedziałek przez południem rodzina zaginionego próbowała go odnaleźć na własną rękę. Kiedy nie przyniosło to rezultatu, powiadomili miejscową straż pożarną. Jeszcze tego samego dnia, po południu, rozpoczęto poszukiwania, które nie dały efektu. Wznowiono je wczoraj rano. Do poszukiwań zaangażowano również namysłowską policję, gdzie zgłoszono zaginięcie mężczyzny. W akcji brało udział 70 osób.
- Do godziny 14 przetrząsnęliśmy ponad 3 tysiące hektarów lasów wokół Biestrzykowic i okolicznych wsi. I nic. Zygmunt przepadł jak kamień w wodę - dodaje Sitek. - Wydaje mi się, że jakby coś mu się stało w okolicy, to już byśmy go znaleźli.
Wczoraj po południu poszukiwania zostały przerwane. Od dzisiaj będzie je prowadzić policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska