Niskie lampy stały na klombach placu, który po wyremontowaniu jest jedną z wizytówek Opola. Niestety, odkąd zaczęły świecić, wyjątkowo "spodobały się" wandalom. Ich klosze były stale niszczone, a ktoś uszkadzał także same lampy.
Do tej pory urząd miasta oświetlenie naprawiał. Teraz jednak zlecił demontaż lamp.
- Nie podoba mi się takie postępowanie - ocenia Maria Gorząch, opolanka, którą spotkaliśmy na placu Daszyńskiego. - W tym miejscu powinien być monitoring (ratusz twierdzi, że ze względu na koszty to niemożliwe - red.), który odstraszałby wandali. Bo przecież jak lampy zniknęły, to pewnie wezmą się za coś innego.
Demontaż oświetlenia przez przypadek zauważyła Małgorzata Rabiega, naczelnik wydziału ochrony środowiska w urzędzie miasta.
- Byłam w szoku, bo nikt tej decyzji z nami nie konsultował - przyznaje Rabiega.
O usunięciu lamp zdecydował wydział infrastruktury technicznej i gospodarki komunalnej. Powód? Po pierwsze urzędnicy mieli już dość ciągłych napraw, po drugie zbliża się festiwal, a do 10 czerwca wszystkich lamp nie udałoby się naprawić.
Urządzenia są teraz w ratuszowym magazynie, ale teoretycznie w każdej chwili można je zamontować. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek do tego dojdzie.
- Może do takich niskich lamp jeszcze nie dorośliśmy? - zastanawia się Krystyna Piecuch, która dziś jest prywatnym architektem, a kilka lat temu jako miejski konserwator zabytków zlecała projekt remontu placu, który wrócił do przedwojennego wyglądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?