Zniszczysz grzyb - zapłacisz karę

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Podczas grzybobrania warto wiedzieć, że w lasach są kamery, które śledzą, czy nie łamiemy przepisów.

Borowiki, podgrzybki i maślaki dopiero zaczynają się pojawiać, ale opolscy grzybiarze już się szykują na wielkie zbiory. Wielu z nich zaciera ręce na samą myśl o samotnych wędrówkach po leśnych ostępach.

- Zbieraczom tylko się wydaje, że nikt nie wie, co tam robią. W rzeczywistości są pod czujnym okiem wielu kamer - mówi Waldemar Wilk ze Straży Leśnej w Opolu. - Te urządzenia są teraz stosunkowo tanie, przez co stać nas na ich zakup. I w razie czego wykorzystać zapis nawet przed sądem, jeśli zajdzie taka potrzeba.

To przede wszystkim przestroga dla tych, którzy w lesie zapominają o kodeksie grzybiarza i niszczą np. niejadalne okazy. Wielu z nich nie wie, że część takich grzybów jest pod ochroną. Za zniszczenie znacznej liczby chronionych “trujaków" grozi grzywna do 5 tys. zł, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 2.

Dla swojego dobra zbieracze powinni się także zapoznać z art. 153. kodeksu wykroczeń. Mówi on, że kto w nienależącym do niego lesie zbiera mech, ściółkę, gałęzie, trawę, wrzos, zioła, a nawet szyszki podlega karze grzywny do 250 zł.

- Najczęściej popełniane wykroczenia dotyczą jednak wjazdu samochodem do lasu i zaśmiecania - zaznacza Waldemar Wilk. - Trzeba jednak przyznać, że świadomość grzybiarzy zmienia się. Dziś coraz częściej spotykamy w lesie młodych ludzi, którzy w koszyczku oprócz grzybów mają zgniecione jedną, dwie puszki po piwie. Lepiej tak, niż zostawiać te śmieci gdzieś w krzakach.

W samym Nadleśnictwie Opole jeszcze w latach 90. strażnicy wypisywali w ciągu roku 1000 mandatów i udzielali 1500 pouczeń zbieraczom runa leśnego i zwykłym spacerowiczom. Teraz mandatów i pouczeń jest 400, maksymalnie 500 w ciągu roku. - Z czego większość to jednak pouczenia. Stawiamy na edukację - mówią leśnicy.

Dobre rady przed nadchodzącym sezonem daje grzybiarzom także Kazimierz Łukawiecki, szef powiatowego sanepidu w Krapkowicach.

- Z lasu można wrócić nie tylko z pełnym koszykiem, ale również pajęczakiem, który będzie przyczyną groźnej boreliozy - przestrzega Łukawiecki. - Dlatego po powrocie do domu warto bardzo dokładnie obejrzeć swoje ciało, czy nie przynieśliśmy na nim kleszcza...
W samym powiecie krapkowickim na boreliozę tylko w tym roku zachorowało 30 osób.

W powszechnej opinii grzybiarze mogą sprawdzić swoje zbiory za darmo w każdej stacji sanitarno-epidemiologicznej. To nieprawda, bowiem taka możliwość istnieje tylko w wojewódzkiej stacji w Opolu i powiatowej w Prudniku. Powód? Brak wykwalifikowanych
grzyboznawców. W takiej sytuacji doświadczeni grzybiarze podpowiadają, że najlepiej jest zbierać tylko te okazy, które się dobrze zna.

- A jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, to je zostawmy - mówi Antoni Fleszar, grzybiarz z Kędzierzyna-Koźla. Radzi też, aby mniej wprawieni zbieracze podnosili z ziemi tylko te grzyby, które pod kapeluszem mają gąbkę.

- Wśród nich, poza drobnymi wyjątkami, nie ma okazów niejadalnych. Inaczej, niż w przypadku grzybów z blaszkami. Wśród nich jest wiele trujących - dodaje pan Antoni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska