Życie po zawale. Pomóż sercu wrócić do zdrowia

Redakcja
Pan Wiesław pilnuje diety, codziennie spaceruje z psem i  stara się zbić wagę o 10 kg.
Pan Wiesław pilnuje diety, codziennie spaceruje z psem i stara się zbić wagę o 10 kg.
Wiesław Chrzan z Polskiej Nowej Wsi przeszedł zawał serca w połowie sierpnia ubiegłego roku. Pamięta dokładnie - była 20.45. Akurat skończył pracować w ogródku.

Wszedłem do mieszkania, zrobiłem trzy kroki i poczułem ból w klatce piersiowej - wspomina mężczyzna. - Wcześniej przechodziłem już różne bóle, więc od razu domyśliłem się, co ten może oznaczać. Zwłaszcza że wystąpiły u mnie też poty, odruchy wymiotne i niesamowicie silny, nie do wytrzymania kaszel.
Pan Wiesław, zachowując jak na taką sytuację wyjątkowy spokój, powiedział wtedy do żony: "To zawał serca. Dzwoń na pogotowie".

Okazał się dobrym diagnostą, choć z medycyną nigdy wcześniej nic wspólnego nie miał.

- Kardiolodzy chwalili mnie potem za zdrowy rozsądek i wzorową reakcję, która w dużym stopniu uratowała mi życie - wspomina dalej były zawałowiec. - Bo, jak się okazuje, większość ludzi mając takie same lub podobne dolegliwości co ja, zamiast szybko wezwać karetkę, myśli: poczekam, to nic takiego, samo przejdzie.

Zawał jest jedną z najbardziej dramatycznych postaci choroby wieńcowej. Dochodzi do niego w wyniku niedostatecznego ukrwienia - i co za tym idzie - niedostatecznego zaopatrzenia serca w tlen, spowodowanego znacznym zwężeniem lub całkowitym zamknięciem światła tętnic wieńcowych, odżywiających mięsień serca. Przy ratowaniu zawałowca mocno mocno liczy się czas.

Wiesław Chrzan został przewieziony do WCM w Opolu, gdzie kardiolog inwazyjny wykonał u niego zabieg angioplastyki, polegający na udrożnieniu zamkniętej tętnicy. Wszczepił mu też stenta, czyli pewien rodzaj sprężynki lub inaczej protezy, która rozszerza i udrażnia naczynia wieńcowe.
- Zawał uszkodził u mnie przednią ścianę serca - podkreśla pan Wiesław. - To była bardzo poważna sprawa. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Sprawiły to nieprzeciętne umiejętności i wysiłek ludzi, którzy mnie uratowali przed śmiercią.

Gdy człowiek przejdzie coś takiego, to często dopiero wtedy próbuje wnikliwiej przyjrzeć się swojemu dotychczasowemu życiu. Zaczyna dociekać, dlaczego doszło u niego do zawału, w jakim stopniu sam się do niego przyczynił i czy mógł mu zapobiec. Albo próbuje wyciągnąć wnioski na przyszłość, znaleźć receptę na zdrowsze życie. Albo się poddaje. Pan Wiesław należy do tej pierwszej grupy.

- Najpierw dokonałem rachunku sumienia, pomyślałem, że przecież nie paliłem, miałem tylko lekko podwyższony choresterol, nie stresowałem się, gdyż moje życie osobiste jest bardzo udane - wylicza Wiesław Chrzan. - No, ale zanim przeszedłem na emeryturę, to jednak ciężko pracowałem - po 12 godzin dziennie. Z zawodu jestem spawaczem, byłem zatrudniany na różnych budowach, nieraz daleko od domu. Człowiek patrzył wtedy tylko, żeby się porządnie najeść, mieć siły do pracy i do głowy mu nie przychodziły jakieś zalecenia dietetyczne. Wieczorem, po powrocie do hotelu, gotowało się z tego, co było akurat pod ręką. Pewnie to się wszystko skumulowało i musiało w końcu znaleźć ujście.

Za to teraz pan Wiesław prowadzi tak zdrowy tryb życia, jakby przepis na niego wyjął prosto z podręcznika do kardiologii. - Przede wszystkim postanowiłem schudnąć - wylicza. Ważyłem 105 kg, teraz 102, a zamierzam zrzucić jeszcze z dziesięć. Wiem, że ważę za dużo, a to za bardzo obciąża serducho. Mój kardiolog zalecił mi regularne spacery, do czego skwapliwie się stosuję. Gdy wstaję z łóżka, to najpierw idę z moim owczarkiem na spacer, a dopiero potem - o ósmej - jem śniadanie. Po pierwszym posiłku - znów spaceruję z pieskiem. Nie przesadzam z tym jednak. Jednorazowo odbywamy trasę liczącą 1-1,5 km. Poza tym sporo się nakrzątam w przydomowym ogrodzie, liczącym ponad 13 arów. Sam wszystko w nim robię: kopię, sieję.
Pan Wiesław pilnuje teraz tego, co je. Ogranicza się do 2 posiłków. Na śniadanie zjada zwykle pół razowej bułeczki, do tego serek lub śmietankę i szczypiorek prosto z ogródka. A na obiad wybiera często kurczaka z własnej hodowli, przy czym żona pamięta zawsze, żeby oddzielić tłuszcz. Czasem jest to wołowina, wieprzowina, jednak nie objada się, są to małe porcje. Natomiast z kolacji całkowicie rezygnuje.

- Staram się niczym nie stresować - dodaje pan Wiesław. - Prowadzę normalne życie. Współpracuję z moim kardiologiem. Co pół roku kontroluję poziom cholesterolu, robię inne badania.

- Po przebytym zawale potrzebna jest profilaktyka wtórna - podkreśla dr n. med. Piotr Feusette, zastępca ordynatora Oddziału Kardiologii WCM w Opolu. - Składają się na nią dwie rzeczy: postępowanie takie jak w przypadku zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym oraz zażywanie niezbędnych leków. Trzeba zmienić nawyki żywieniowe, czyli zredukować tłuszcze, ilość kalorii w diecie. W zamian należy jeść więcej błonnika zawartego w owocach i warzywach. Ważna jest codzienna porcja aktywności fizycznej. Trzeba też dbać o odpoczynek, starać się myśleć pozytywnie, a nie negatywnie o swoim życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska