Targi nto - nowe

1 liga futsalu. Berland Komprachcice utrzymał fotel lidera, Gredar Brzeg miał czego żałować

Wiktor Gumiński
Igor Babanskykh (na pierwszym planie w czerwonym stroju) bardzo mocno przyczynił się do wygranej Berlandu w Tychach.
Igor Babanskykh (na pierwszym planie w czerwonym stroju) bardzo mocno przyczynił się do wygranej Berlandu w Tychach. Wiktor Gumiński
W odmiennych nastrojach kończyli swoje mecze 15. kolejki Berland Komprachcice i Gredar Brzeg, czyli dwaj przedstawiciele Opolszczyzny w 1 lidze. Ta pierwsza ekipa cieszyła się ze zwycięstwa, a druga roztrwoniła wysokie prowadzenie i tylko zremisowała.

Wyborna passa Berlandu Komprachcice trwa w najlepsze. Wyjazdowe zwycięstwo 6-3 nad GKS-em Tychy było już dla niego ósmym z rzędu i pozwoliło utrzymać prowadzenie w grupie południowej.

Tym samym przy okazji nasza ekipa wzięła na tyszanach solidny rewanż, ponieważ w pierwszej części sezonu uległa im u siebie aż 1-6. Był to początek pasma czterech z rzędu porażek Berlandu. Zakończyło się ono w 8. kolejce i od tej pory na ekipę z Komprachcic nie ma już mocnych.

Kluczowy dla końcowego rozstrzygnięcia w Tychach okazał się początek drugiej połowy. Wtedy to futsaliści Berlandu bezwzględnie wykorzystali serię błędów popełnionych przez graczy GKS-u, zdobywając w ciągu czterech minut aż trzy gole. Najpierw trafił Andrzej Sapa, a w 24. minucie swoje bramki dołożyli Michał Bienias oraz Igor Babanskykh. Tym samym przyjezdni odskoczyli na 4-1 i od tego momentu już kontrolowali boiskowe wydarzenia.

Co prawda na 2-4 szybko strzelił Piotr Pytel, ale później marzenia gospodarzy o wywalczeniu choćby punktu zniweczył Bienias. Posyłając piłkę do siatki w 33. oraz 35. minucie przy okazji skompletował on hat-tricka, uświęcając zarówno świetny występ indywidualny, jak i całego zespołu.

GKS Tychy - Berland Komprachcice 3-6 (1-1)
Bramki dla Berlandu: Bienias (trzy), Babanskykh (dwie), Sapa.
Berland: Korzonek (Burduja) - Iwanow, Sapa, Małek, Kilian, Suchodolski, Przywara, Krawców, Bienias, Babanskykh.

Bardzo źli po zakończeniu swojego meczu mieli prawo być natomiast zawodnicy Gredaru Brzeg. Po 14 minutach gry prowadzili oni w Gliwicach z Sośnicą już 4-1, a wracali do domu z zaledwie jednym punktem.

Dla obu zespołów było to już drugie starcie na przestrzeni kilku dni. Wcześniej 9 lutego rywalizowały one ze sobą w 1/16 finału Pucharu Polski. Tamten bój trener brzeżan Jarosław Patałuch potraktował jednak przede wszystkim szkoleniowo, przez co znacznie niżej notowana w 1-ligowej tabeli Sośnica wygrała 3-2.

W walce o ligowe punkty brzeżanie żartować już nie zamierzali. Błyskawicznie narzucili oni swoje warunki gry, dzięki czemu po niespełna kwadransie mieli już wspomniane trzy gole zaliczki (dwie bramki zdobył Paweł Boczarski, a po razie trafili Jan Rojek i Jose Santiago Gutierrez).

Mimo tak korzystnego położenia, w ich poczynania wkradło się rozprężenie, które bardzo drogo ich kosztowało. Tym samym zamiast tracić do prowadzącego w tabeli Berlandu tylko dwa punkty i mając w perspektywie zaległy mecz, obecnie Gredar ma od ekipy z Komprachcic o cztery „oczka” mniej.

Sośnica Gliwice - Gredar Brzeg 4-4 (2-4)
Bramki dla Gredaru: Boczarski (dwie), Rojek, Santiago Gutierrez.
Gredar: Raczkowski (Goliński) - Gutierrez, Matejko, Rojek, K. Kucharski, Nocoń, Fabiszewski, Boczarski, Grochowski, Ożóg.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Raport z kadry przed meczem z Portugalią

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska