Gredar Brzeg - GSF Gliwice 7-3 (1-0)
Bramki: 1-0 Dykus - 15., 1-1 Wilk - 24., 2-1 Zajączkowski - 25., 3-1 Fabiszewski - 25., 3-2 Bugajak - 34., 4-2 Zajączkowski - 34., 5-2 Krawców - 35., 6-2 Zajączkowski - 36., 7-2 Dykus - 37., 7-3 Wilk - 39.
Gredar: Raczkowski, Sikorski - Krawców, Dykus, Fabiszewski, Salak, Ożóg, Zadrożny, Kędra, Zajączkowski. Trener Artur Adasik.
GSF: Bogdziewicz, Megger - Mirga, Czech, Pasierb, Kaczmarczyk, Węgiel, Bugajak, Rabiej, Szyszko, Wilk, Kuźnik. Trener Błażej Korczyński.
- W końcu odpaliliśmy, bo mieliśmy straszliwy dołek - cieszył się po meczu trener Gredara Artur Adasik. - Wynikało to z niewykorzystywanych sytuacji, których w każdym meczu mieliśmy bardzo dużo.
Wystarczy powiedzieć, że w pierwszych pięciu kolejkach Gredar strzelił 32 gole, a w kolejnych pięciu już tylko osiem.
W sobotę nasi zawodnicy również stwarzali sobie okazje do strzelenia goli i w pierwszej połowie - podobnie jak w kilku ostatnich kolejkach - wykorzystali tylko jedną. Maciej Salak zagrał do Patryka Dykusa, a ten uderzając z pierwszej piłki nie dał szans bramkarzowi z Gliwic. Goście też mieli swoje sytuacje, jednak bezbłędnie w bramce spisywał się Marcin Raczkowski.
Przełomowy moment meczu miał miejsce tuż po przerwie. W 24. min Dominik Wilk łatwo ograł obrońcę i dał gliwiczanom wyrównanie. Odpowiedź Gredara była błyskawiczna. Nie minęło 60 sekund a już było 3-1.
Najpierw indywidualną akcję przeprowadził Marcin Zajączkowski, który „kiwnął” obrońcę i przedryblował bramkarza. Chwilę później piłkę spod własnej bramki precyzyjnie zagrał Raczkowski, a Mateusz Fabiszewski przedłużył lot futbolówki głową nad wybiegającym bramkarzem gości.
Odtąd Gredar kontrolował mecz i nawet kontaktowy gol zdobyty przez GSF w 34. min nie zmienił obrazu gry, bo gospodarze znów doskonale na niego zareagowali.
W kolejnej akcji Zajączkowski w swoim stylu przepchnął obrońcę i podwyższył na 4-2, a kilkadziesiąt sekund później zapędy gości ostudził Wojciech Krawców. Gliwiczanie wycofali bramkarza, ale źle rozegrali piłkę, którą przejął Krawców i z ponad 30 metrów strzałem po ziemi zdobył piątego gola dla naszego zespołu.
Na 6-2 w identycznych okolicznościach podwyższył Zajączkowski, a strzelanie na bramkę rywali zakończył ponownie Dykus, dobijając piłkę po interwencji bramkarza.
- Super, że udało się strzelić trzy gole, tydzień temu też zdobyłem jednego, przyszło to przełamanie, na które czekałem kilka meczów, kiedy nie mogłem się wstrzelić w bramkę - cieszył się Zajączkowski.
- Fajnie, że wygraliśmy przed własną publicznością, na trybunach była żona, tato. Świetnie, że jest dla kogo grać. Warto wygrywać, bo widać, że futsal w Brzegu się rozwija, a ludzie chcą nas oglądać w akcji.
Cichym bohaterem meczu był Raczkowski, który nie tylko zaliczył asystę, ale też obronił wiele sytuacji sam na sam z zawodnikami gości, przypłacając to dwoma urazami.
- Była jeszcze jedna asysta drugiego stopnia i cieszy to, że mogłem także w ten sposób pomóc zespołowi - mówił Raczkowski. - Przede wszystkim dobrze, że poprawiliśmy skuteczność. To powinno natchnąć nas do lepszej gry, tak żeby na początku drugiej rundy wrócić do wygrywania i w końcówce nie martwić się już o utrzymanie w 1 lidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?