1 liga piłki ręcznej kobiet. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale dla Otmętu Krapkowice pojawiło się światełko w tunelu

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Jerzy Lichosik wprowadził do gry Otmętu dość nietypowy system obrony. W Gliwicach dał on jednak świetne efekty.
Jerzy Lichosik wprowadził do gry Otmętu dość nietypowy system obrony. W Gliwicach dał on jednak świetne efekty. Mirosław Szozda
W minionej kolejce 1-ligowe szczypiornistki Otmętu Krapkowice sensacyjnie pokonał na wyjeździe Sośnicę Gliwicę 25:21. Ich trener Jerzy Lichosik przed najbliższym, sobotnim (15.12) meczem z SPR-em Olkusz apeluje jednak o zachowanie „chłodnej głowy”.

- Oczywiście, podobnie jak dziewczyny, jestem bardzo zadowolony z ostatniego zwycięstwa, ale zarazem pamiętajmy, że jedna jaskółka wiosny nie czyni - mówi szkoleniowiec krapkowiczanek. - Pierwsza od dwóch lat wyjazdowa wygrana naszego zespołu powinna jednak dowartościować moje podopieczne. Po dwóch początkowych kolejkach nie sądziłem, że będziemy w stanie wygrać choć jeden mecz w pierwszej rundzie, a tu nastąpiła tak miła niespodzianka. Jest ona dla nas bez wątpienia światełkiem w tunelu.

Choć po wygranej z Sośnicą ekipa Otmętu nadal zamyka 1-ligową tabelę, jej zawodniczki zdecydowanie miały się z czego cieszyć. Zespół z Gliwic od lat należy bowiem do 1-ligowej czołówki, a to nasza ekipa przez większość spotkania kontrolowała losy tego widowiska i sprawiła swoim kibicom niezwykle okazały prezent.

Szczególnie mocno do niego przyczyniła się bramkarka Patrycja Mazurkiewicz.

- Zagrała chyba mecz życia - podkreśla z uśmiechem Lichosik. - We wcześniejszych meczach nasze bramkarki często nie dobijały nawet do granicy 20 procent obronionych rzutów, a z Sośnicą Patrycja na moje oko zatrzymała blisko połowę prób gliwiczanek.

Miała ona jednak nieco ułatwione zadanie, ponieważ dobrze funkcjonowała cała defensywa Otmętu. To o tyle istotne, że Lichosik wcale nie zaproponował swoim szczypiornistkom często stosowanego systemu w tym aspekcie.

- Zaleciłem dziewczynom bronić bardzo wysoko, tak żeby zmuszać rywalki do rzutów z okolic 10. metra - opowiada szkoleniowiec. - Chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć powtórki scenariusza z poprzednich spotkań, kiedy to kolejne zespoły zbyt łatwo nas punktowały, i to się udało.

Na zakończenie ligowych zmagań w pierwszej rundzie, Otmęt czeka jednak kolejne trudne zadanie. W sobotę o godz. 19, krapkowiczanki zagrają bowiem u siebie z SPR-em Olkusz, czyli aktualnie 4. drużyną w tabeli.

- To mocny zespół, który przyjedzie do nas po serii czterech zwycięstw z rzędu - zaznaczał Lichosik. - Ma w swoim składzie kilka znanych zawodniczek. Moje podopieczne będą natomiast prosić przede wszystkim o to, żeby się zbyt mocno nie spinały, bo to sprzyja popełnianiu dużej liczby błędów. Lecz jestem już teraz lepszej myśli niż byłem przed meczem z Sośnicą.

Potyczka z olkuszankami nie będzie jednak dla naszej ekipy ostatnią w 2018 roku. W środę 19 grudnia (godz. 19) czeka ją jeszcze dość prestiżowa, domowa konfrontacja w Pucharze Polski z KPR-em Jelenia Góra, aktualnie 8. drużyną PGNiG Superligi Kobiet.

- Uważam, że pomiędzy dołem ekstraklasy a czołówką 1 ligi jest mimo wszystko duży przeskok, więc bądźmy realistami: nie mamy zbyt dużych szans w starciu z tym rywalem - podkreślał trener Otmętu. - Zaczniemy jednak najmocniejszym składem, tak by spróbować nawiązać jak najbardziej wyrównaną walkę. Jeżeli jednak okaże się, że nie będzie nam to wychodzić, to z pewnością dam pograć wszystkim zawodniczkom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska