Faworyzowani opolanie wygrali różnicą 38 punktów, ale do przerwy wcale nie mogli czuć się pewnie. Prowadzili tylko 44:39, a gospodarze pokazali, że nie zamierzają tanio sprzedać skóry. Po niemrawym początku wzmocnili obronę, z kolei w ataku musieli wykazać się sprytem, bo, mimo znaczącej przewagi fizycznej gości, zdobywali punkty z obwodu bądź po rzutach osobistych. W konsekwencji zniwelowali straty i kilka razy mieli okazję, by wyrównać stan meczu. Choć to im się nie udało, to na drugą połowę mogli wychodzić z optymizmem.
- Założyliśmy sobie agresywną grę, zwłaszcza wobec trzech ofensywnie usposobionych zawodników ekipy przeciwnej - tłumaczył były wielokrotny reprezentant Polski, a obecnie szkoleniowiec AZS-u Dominik Tomczyk. - Niestety, w tej agresji brakowało mądrości, co przejawiało się choćby w niepotrzebnych faulach.
Po zmianie stron uwypukliła się jednak różnica w doświadczeniu, wzroście i umiejętnościach na korzyść przyjezdnych, którzy stopniowo powiększali dystans nad rywalami, tak że przed czwartą kwartą mieli w zapasie 20-punktową zaliczkę. W ostatnich minutach kontynuowali efektowną grę i jedyna wątpliwość dotyczyła tego, czy w trzecim kolejnym spotkaniu sforsują granicę 100 „oczek”. Tej sztuki dokonali na kilkanaście sekund przed końcem, czym tylko podkreślili swoją wysoką formę w ostatnich tygodniach.
- Najbardziej cieszy mnie to, że zespół zaczyna reagować na momenty, w których coś nie wychodzi - analizował trener Tomczyk. - Zbieramy się w przerwie, rozmawiamy o błędach i w dalszych fragmentach umiemy je wyeliminować. Jak na 2 ligę, mamy dobrą drużynę i wiemy, że będziemy walczyć o awans. Teraz jest kwestia tylko tego, byśmy wszyscy się rozumieli i grali za każdym razem jak prawdziwy zespół.
- Nie pierwszy raz zdarza się nam przestój po wyjściu z szatni - wyjaśniał najskuteczniejszy wśród miejscowych Patryk Garwol. - Trzymamy się do połowy trzeciej kwarty, a później potrafimy w pięć minut wszystko zaprzepaścić. Borykamy się z kontuzjami, a skład jest, jaki jest. Dwóch bardziej doświadczonych zawodników dużo by wniosło do naszej defensywy, a tak ciągle brakuje nam w obronie centymetrów.
Goście nie odnieśliby tak okazałego zwycięstwa, gdyby nie kapitalna dyspozycja w rzutach za trzy punkty, które trafiali z rzadko spotykaną celnością 68 procent. Pod tablicami świetną robotę wykonywał natomiast środkowy AZS-u Wojciech Barycz, wykorzystując swoją budową ciała oraz ogranie na europejskich boiskach.
- Zatrzymanie go było dla nas kluczem - zaznaczał Garwol, który grę dla MKS-u łączy z występami w pierwszoligowej Pogoni Prudnik. - Jest to możliwe w przypadku graczy do 23 lat. Dwa mecze w trakcie weekendu potrafią być męczące, ale jeśli myślę o rozwoju, to potrzebuję jak najwięcej minut spędzonych na parkiecie.
MKS Otmuchów - Weegree AZS Politechnika Opolska 62:100 (19:27, 20:17, 10:25, 13:31)
MKS: Zygadło 16 (1x3), Krawiec 6 (1x3), Garwol 19 (3x3), Kostek 7 (1x3), K. Wilk 6 - Chorostecki 6, Frącz, Pazdur 2, Topolski, Oliwa. Trener Marcin Łakis.
AZS: Chmielarz 10 (3x3), Leszczyński 15 (4x3), P. Wilk 10 (3x3), Cichoń 7, Barycz 17 (1x3) - Bartkowiak 2, Basiński 3 (1x3), Kołcz 9 (1x3), Pawłowski 6, Suda 1, Wierzbicki 4, Zadęcki 16 (2x3). Trener Dominik Tomczyk.
Sędziowali: Paweł Berdyczko (Ruda Śląska) i Marcin Gandor (Żory). Widzów 120.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?