Po pierwszej połowie nasi zawodnicy przegrywali różnicą 10 punktów, a obserwując ich grę trudno było o optymizm na dalszy przebieg rywalizacji.
- W pierwszej kwarcie mieliśmy problem z organizacją naszej gry - przyznał Wojciech Leszczyński. - Nie złapaliśmy odpowiedniego rytmu i brakowało nam koncentracji. Byliśmy bardzo pasywni w ataku i brakowało nam agresji w grze. W przerwie w szatni mobilizowaliśmy się i mówiliśmy sobie, że mecz trwa 40 minut, a nie 20. Jeśli drużyna wygrywa połowę spotkania, to jeszcze nie oznacza, że zejdzie z parkietu jako zwycięzca.
Od trzeciej kwarty nasi zawodnicy ruszyli do ataku i szybko odrobili straty. Nie potrafili się jednak przełamać. Co doprowadzali do remisu, to rywal z powrotem odskakiwał im na kilka punktów. Dopiero w 39 min Leszczyński po szybkim kontrataku wyprowadził akademików na prowadzenie 65:63. Tego prowadzenie nie oddali już do końca i ostatecznie pokonali rywali ośmioma punktami.
- W drugiej części spotkania zaczęliśmy lepiej bronić - zaznaczał Adam Richter. – W ważnych momentach trafiał Krzysztof Chmielarz, a Leszczyński zanotował parę przechwytów i przełamaliśmy swoją niemoc. To był mecz walki, w którym walczyliśmy do samego końca i dzięki temu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.
Weegree AZS Politechnika Opole – AZS Gliwice 73:65 (18:24, 11:15, 21:15, 23:11)
AZS: Chmielarz 16 (3x3), Wierzbicki, Leszczyński 18, Koszela 14 (1x3), Cichoń 12 (1x3) - Moralewicz, Richter 4 (1x3), Sawicki, Nowak 5, Pawłowski 4, P. Suda. Trener Jędrzej Suda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?