- Jestem zadowolony z kary, jaką sąd wymierzył temu człowiekowi. Wymiar sprawiedliwości stanął na wysokości zadania - mówił zaraz po ogłoszeniu wyroku Zygmunt Jakubowski, który w kwietniu ubiegłego roku został postrzelony przez Piotra B. - Jakim człowiekiem trzeba być, by robić takie rzeczy. Gdyby nie lekarze z Wrocławia, dziś by mnie tutaj nie było. Uratowali mi życie. Przeszedłem ciężką operację. Do tej pory nie wróciłem do pełni zdrowia.
Na karę 25 lat więzienia skazał we wtorek (7 marca) Sąd Okręgowy w Opolu 35-letniego Piotra B. oskarżonego o usiłowanie zabójstwa pana Zygmunta.
Mężczyzna strzelał do niego ze skradzionej broni myśliwskiej, której wcześniej obciął lufę, tzw. obrzyna.
- Wina oskarżonego nie budzi żadnej wątpliwości - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Jarosław Mazurek. - Tylko szybkiej pomocy lekarzy zawdzięczamy to, że poszkodowany jest z nami na sali, a oskarżony odpowiada za próbę zabójstwa, a nie zabójstwo. Strzelał do swojej ofiary z broni myśliwskiej, na grubego zwierza, musiał się liczyć z tym, że może pozbawić życia.
Sędzia mówił też, że z opinii biegłych psychiatrów, akt sprawy oraz przebiegu procesu wynika, że Piotr B. jest wysoce zdemoralizowany i rokuje nikłe nadzieje na resocjalizację.
- Był wielokrotnie karany, w tym już raz za próbę zabójstwa, szedł do więzienia, opuszczał jego mury i ponownie wchodził w konflikt z prawem - mówił sędzia Mazurek.
Dzisiejszy wyrok jest nieprawomocny. Stronom przysługuje odwołanie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Przypomnijmy. 6 kwietniu ubiegłego roku na obrzeżach Głuchołaz 66-letni dziś Zygmunt Jakubowski, który jest mężem właścicielki kantoru (taki sam biznes prowadzi też jego zięć), wyjechał samochodem z domu, kiedy z pobliskich krzaków wyszedł napastnik i na pustej drodze strzelił do kierowcy audi.
Kula przeszła przez przednią szybę i trafiła mężczyznę w klatkę piersiową. Pan Zygmunt nie zatrzymał samochodu, odjechał jeszcze kilometr w stronę centrum. Tam audi zjechało na pobocze i uderzyło w płot.
Postrzelony mężczyzna trafił do szpitala we Wrocławiu. Tam przeszedł operację ratującą życie.
Piotr B. przez kolejny dzień i noc ukrywał się w lesie, kilometr od miejsca, gdzie strzelał. Kiedy ruszyła policyjna obława, próbował uciekać, ale został złapany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?