25-letni Mateusz z Tułowic od 5 lat jest więźniem w czterech ścianach mieszkania komunalnego. Jest szansa go uwolnić!

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Mateusz ma 25 lat, ale w ciele dorosłego mężczyzny uwięzione jest dziecko. W trakcie porodu doszło do niedotlenienia i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu, którego efektem jest m.in. padaczka lekooporna. Mateusz pierwsze lata życia spędził w szpitalu. Dziś jego rozwój odpowiada rocznemu dziecku. Chłopak nie chodzi, nie mówi, nie siada. Wymaga całodobowej opieki, a całym jego światem jest 10-metrowy pokój.
Mateusz ma 25 lat, ale w ciele dorosłego mężczyzny uwięzione jest dziecko. W trakcie porodu doszło do niedotlenienia i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu, którego efektem jest m.in. padaczka lekooporna. Mateusz pierwsze lata życia spędził w szpitalu. Dziś jego rozwój odpowiada rocznemu dziecku. Chłopak nie chodzi, nie mówi, nie siada. Wymaga całodobowej opieki, a całym jego światem jest 10-metrowy pokój. archiwum prywatne
Ciężko chory 25-latek nie wie, co to życie bez bólu. Jego rodzice każdego dnia wykonują heroiczną pracę, by jego cierpienie było choć odrobinę bardziej znośne. Chłopak uwielbiał spędzać czas na świeżym powietrzu, ale odkąd jego tata uległ wypadkowi, słońce może oglądać jedynie przez okno pokoju. Ten areszt domowy trwa już od pięciu lat. Dzięki zaangażowaniu sąsiadów ma szansę się skończyć.

- Mateuszek ma swój kącik obity materacami, bo ataki padaczki zdarzają się nawet kilkanaście razy w ciągu doby. Jego ciało zachowuje się wtedy jak rażone prądem. Bywało, że syn w trakcie napadu rozerwał sobie buzię. Bez tych materaców mógłby zrobić sobie poważną krzywdę – relacjonuje Maria Lenart z Tułowic, mama chłopaka.

Mateusz ma 25 lat, ale w ciele dorosłego mężczyzny uwięzione jest dziecko. W trakcie porodu doszło do niedotlenienia i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu, którego efektem jest m.in. padaczka lekooporna. Mateusz pierwsze lata życia spędził w szpitalu. Dziś jego rozwój odpowiada rocznemu dziecku. Chłopak nie chodzi, nie mówi, nie siada. Wymaga całodobowej opieki, a całym jego światem jest 10-metrowy pokój.

- Nie znam drugiej takiej osoby, jak pani Maria, bo ta kobieta od 25 lat wykonuje heroiczną pracę – mówi Magdalena Duda-Oleksy, tułowiczanka i inicjatorka akcji pomocy rodzinie. – Mateuszek nie jest w stanie skorzystać z łazienki czy wykąpać się pod prysznicem. Pani Maria myje go w jego pokoju, w misce, choć sama ma już swoje lata. Nie mogłam się nadziwić, gdy ta drobna kobieta podnosiła 90-kilogramowego syna jak piórko.

Rodzina zajmuje 60-metrowe mieszkanie komunalne na drugim piętrze. Nieszczęśliwy bieg zdarzeń sprawił, że to tu – w czterech ścianach pokoju - kilka lat temu został uwięziony ich syn. – Wcześniej chodziliśmy do lasu albo na działkę, żeby Mateusz mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Dla niego to bardzo ważne. Na działce zrobiliśmy mu nawet wiatkę, pod którą rozkładaliśmy materace, by nie zrobił sobie krzywdy podczas ataku. Gdy było cieplej, układaliśmy go na tych materacach pod drzewkiem. On tak się wtedy cieszył…

Sytuacja zmieniła się po wypadku męża pani Marii. – Pięć lat temu Jurek złamał w pracy obie nogi, do pełnej sprawności już nie wrócił. Syn waży 90 kilogramów, ale pomimo tego, że mamy schodołaz, to zejście z drugiego piętra jest wielką wyprawą, bo potrzeba do tego trzech silnych osób. Wcześniej dawaliśmy sobie radę, ale po tym wypadku to już ponad nasze siły. Mateusz od tego czasu nie był na zewnątrz – mówi jego 65-letnia mama.

Pani Maria jest pogodną, pogodzoną z losem kobietą. Nigdy nie prosiła o pomoc, bo uznała, że inni mają trudniej niż ona. – Znałyśmy się z widzenia, wiedziałam, że ma niepełnosprawne dziecko, a nasze drogi zeszły się podczas zbiórki dla chorego na raka chłopca. Pani Maria chciała mu pomóc i ani słowem nie wspomniała, że oni również bardzo potrzebują wsparcia. Ona nigdy się nie skarży. Cieszy się po prostu, że Mateusz żyje – relacjonuje Magdalena Duda-Oleksy.

Pani Magdalena postanowiła działać. Zaangażowała tułowiczan, by wspólnymi siłami uwolnić Mateusza z drugiego piętra mieszkania komunalnego. – Marzy nam się wybudowanie maleńkiego domku, takiego wielkości mieszkania, bo tylko wtedy Mateusz miałby szansę oglądać słońce nie tylko przez okno pokoju – mówi pani Magdalena. – Jego mama nie dowierza, że to możliwe, ale my poruszymy niebo i ziemię. Każda pomoc, nie tylko finansowa, jest dla nas na wagę złota.

Rodzice chłopca ciągle myślą, że to pospolite ruszenie, które zrobiło się wokół ich sprawy, to tylko sen. – Nie chcemy nic za darmo. Dlatego Jurek upiekł na licytację drożdżówki z serem i makiem. Lepszych niż tata Mateusza nikt w okolicy nie robi – śmieje się pani Maria.

Na portalu zrzutka.pl pod tym linkiem została uruchomiona zbiórka pod nazwą „Miejsce na ziemi dla niepełnosprawnego Mateusza”.

Każda złotówka to szansa na to, że chłopiec zamieszka w nowym domu, gdzie będzie mógł wyjść na dwór i zobaczyć słońce, za którym tak tęskni. Na Facebooku na stronie "Licytacje dom dla Mateusza" odbywają się też aukcje, z których dochód zostanie przeznaczonych na ten cel. Organizatorzy chętnie przyjmą również fanty, np. zbędne rzeczy, które komuś mogą jeszcze dać radość.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 25-letni Mateusz z Tułowic od 5 lat jest więźniem w czterech ścianach mieszkania komunalnego. Jest szansa go uwolnić! - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska