W minionym tygodniu starowiczanie rywalizowali u siebie ze Stalą Brzeg. Mogli być po tym meczu w miarę zadowoleni, ponieważ zremisowali go 1-1, choć musieli gonić wynik. Wyrównujące trafienie Leszka Nowosielskiego było dopiero ich drugim w sezonie, ale pierwszym, które dało jakąkolwiek zdobycz punktową.
- Porażka w starciu ze Stalą mogłaby nas pogrążyć, a tak zachowujemy kontakt. Od kilku tygodni jest progres w grze i z niecierpliwością czekamy na pierwszy triumf - komentował kapitan Starowic, Marcin Nowacki.
O wywalczenie trzech punktów w najbliższej kolejce będzie jednak jego drużynie niezwykle trudno. Udaje się ona bowiem na teren zespołu, który aktualnie jest wiceliderem tabeli.
Tym bardziej, że zdzieszowiczanie przystąpią do boju dodatkowo podrażnieni ostatnim remisem 2-2 z Ruchem Chorzów. Rozczarowania takim rezultatem nie ukrywał trener naszej drużyny Łukasz Ganowicz. Tym bardziej, że w przypadku zwycięstwa zostałaby ona liderem.
- Przekonaliśmy się dobitnie, że mecz trwa nie 60, a 90 minut - mówił z wyczuwalnym żalem w głosie. - Graliśmy z dużą firmą, ale prowadząc dwoma bramkami i mając o jednego zawodnika więcej powinniśmy byli zdecydowanie lepiej kontrolować mecz.
W cieniu derbowej rywalizacji, także w sobotę o godz. 15 o przełamanie kryzysu powalczy u siebie wspomniana już Stal Brzeg. Zadanie jednak czeka ją wymagające, ponieważ przyjdzie jej się mierzyć z przewodzącym obecnie stawce Pniówkiem Pawłowice Śląskie.
Dopiero w niedzielę na boisko wyjdzie natomiast MKS Kluczbork. Zagra on o godz. 13 we Wrocławiu z rezerwami Śląska. Choć rywal ten zajmuje aktualnie 3. miejsce w tabeli, pod wodzą trenera Jana Furlepy MKS spisuje się wybornie i z tygodnia na tydzień pokazuje, że żaden przeciwnik nie jest mu straszny.